Bobsleista, saneczkarz, olimijczyk, motocyklista – Józef Szymański – wspomnienia

To już 8 lat jak odszedł wybitny sądeczanin. 24 sierpnia 2016 r. zmarł Józef Szymański (ur. 1926). Tak się jakoś dziwnie złożyło, że właśnie w okresie letnim pożegnaliśmy wielu znakomitych ludzi. To Jurek Leśniak, Danek Weimer, Leszek Horwath, Heniek Szewczyk. Wszyscy zapisali się na kartach historii Nowego Sącza.

Jednak Józef Szymański był jedyny taki, człowiek o gołębim sercu i wielu talentów. To był mechanik motocyklowy i samochodowy. Jak nik inny w Nowym Sączu potrafił przywrócić do życia akumulatory. To był saneczkarz i bobsleista, 12-krotny mistrz Polski, olimpijczyk z Cortina d’Ampezzo (1956), członek ekipy technicznej podczas Igrzysk Olimpijskich w Innsbrucku (1964), honorowy prezes sądeckiego Klubu Olimpijczyka. Radny miejski 1990–1994. Długoletni kierownik stacji obsługi motocykli w Spółdzielni 1 Maja w N. Sączu. Kartingowy mistrz Polski. Współtwórca i honorowy prezes Automobilklubu Podkarpackiego.
Podczas spotkania 14 lutego w 2007 roku w domu Jurka Leszczyńskiego, ówczesny prezes PZSan. Michał Jasnosz wręczył odznaczenie (wszyscy już nie żyją). Jak zawsze rozmowy o sporcie były długie tak jak wspomnienia. Mieliśmy wiele wspólnych tematów. Jako były saneczkarz zawsze w rozmowy schodziły na naszą dyscyplinę. Wspominał jak w okresie letnim przygotowywał się do sezonu. Mówił – Wiesz, za moich czasów o wszystko musieliśmy zadbać sami. Szukaliśmy różnych rozwiązań by jeździć jak najszybciej, a Zachód wciąż nas wyprzedzał technologicznie (tak jest do dzisiaj). Żeby móc nawiązać rywalizację chwytaliśmy się różnych rozwiązań by jechać szybciej. W lecie ja jeździłem na motocyklach – szybko. To był forma treningu by poczuć prędkość, tak jak w bobsleju. To zdawało egzamin, ale dobrej stali na płozach nic nie zastąpiło. To były znakomite czasy. Szkoda, że wciąż nie możemy nawiązać do tamtych lat.
Jego wielkim marzeniem była budowa nowoczesnego toru saneczkowego.
O Józefie Szymańskim na fb napisał kronikarz Nowego Sącza Piotr Tengowski:
“Podczas okupacji niemieckiej wywieziony do obozu pracy przymusowej (przebywał 4 lata w obozie pracy w Berlinie), współzałożyciel i działacz Stowarzyszenia Polaków Poszkodowanych przez III Rzeszę.
W 1946 roku został członkiem-założycielem nowosądeckiego „Moto-klubu”, gdzie organizował, biorąc w nich jednocześnie udział, rajdy motocyklowe, zawody żużlowe, a także gymkhanę (jazda zręcznościowa) – zwaną w okolicy „cyrkiem Szymańskiego”.
Po zakończeniu kariery zawodnika pełnił funkcję sędziego sportów samochodowych klasy międzynarodowej. Przez wiele lat był współorganizatorem imprez motocyklowych i samochodowych – lokalnych, ogólnopolskich oraz międzynarodowych. Brał, jako arbiter udział m.in. w Rajdach Tatrzańskich, Rajdach Polski, Sześciodniówce Motocyklowej, Rajdach Monte Carlo. W 2010 roku wraz z sądeckimi motocyklistami wyruszył na uroczystości Bitwy pod Grunwaldem.
Geniusz mechaniki, gdy ktoś miał problem z motocyklem biegł do Mistrza Szymańskiego, i zawsze (ZAWSZE!!!) otrzymywał skuteczną pomoc, poradę, a czasem i naukę, ale nie daj Boże by przywiózł brudną maszynę, dostawał taką reprymendę, że szło w pięty. Ponadto rewelacyjnie opowiadał i jego wspomnień można było słuchać i słuchać. Z rozrzewnieniem wspominam wizyty w warsztaciku przy ul. Naściszowskiej. Wynosiłem stamtąd podwójną korzyść, naukę i sprawny pojazd.
Podczas pogrzebu p. Józefa dziesiątki motocyklistów oddało mu hołd żegnając mistrza dźwiękiem silników”.

Warto dodać, że w Nowym Sączu, w domu Józefa Szymańskiego dzięki rodzinie powstała sala tradycji, gdzie prezentowane są pamiątki sportowe, w tym sprzęt z tamtych lat.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Facebook
Instagram

Poprawa dostępności strony