Diabli nadali (felieton)

Diabli nadali – mnie podkusiło. W miejscowym teatrze byłem. Przeżyłem! Tym razem wstydu nie było, ale szału też nie. No to po kolei.

Teatr w mieście NS amatorski, co skrzętnie jest ukrywane. Za patrona mu dali Bolesława Barbackiego (historyczny, znakomity malarz, głównie portrecista), któremu dołożono dopisek „robotniczy”. Barbacki z przedwojennym czynem robotniczym i kolejowym (Cesarsko – Królewskie Warsztaty Kolei; dzisiejszy NEWAG), nie miał nic wspólnego (miał z innym, teatrem miejskim), ale działaczom „na niwie upowszechniania kultury”, w czasach komunizmu, to nie przeszkadzało. Połączyli zacier z klejem sądząc, że wyjdzie bimber. Czasy obecnie nam obowiązujące okazały się bardziej skomplikowane. Tak się porobiło, że teraz mamy dwa teatry o tej samej nazwie i w tym samym mieście. Każdy z nich upiera się, że on jest tym właściwym, a ten drugi to uzurpatorzy – oba, na nieszczęście, amatorskie (patrz felieton pt. „Zatrudnić dyrektora”).
Ścieżka od kultury zaprowadziła mnie na przedstawienie pt. „Igraszki z diabłem” Jana Drdy. Autor (1915 – 1970) to czeski dziennikarz, prozaik, dramaturg, scenarzysta filmowy. Postać raczej nieciekawa. Od 1945 roku członek Komunistycznej Partii Czechosłowacji, w latach 1949–56 prezes Związku Pisarzy Czechosłowackich. Był odpowiedzialny za usunięcie twórców niekomunistycznych (zwłaszcza katolickich) ze Związku Pisarzy i represje wobec nich. W tragicznym 1968 roku sprzeciwił się interwencji wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji. Spotkały go represje; został odwołany z funkcji redaktora naczelnego tygodnika „Svět práce”. Przeszedł na emeryturę i dwa lata później zginął w wypadku samochodowym. Nie był to bajkowy życiorys, ale jego „Igraszki z diabłem” należą do żelaznego repertuaru powojennego teatru czeskiego.
W Polsce często sięgają po ten utwór teatry zawodowe i amatorskie. Teatr Telewizji zainteresował się „Igraszkami” w 1980 roku, a główne role zagrali: Marian Kociniak, Magdalena Zawadzka, Barbara Wrzesińska, Marek Kondrat. Przedstawienie miało klasyczny charakter, a silne było kreacjami aktorskimi. Bardziej zapamiętałem spektakl z 13. 01. 2022 roku (reżyser: Artur Więcek) z tuzami krakowskiego aktorstwa m.in.: Anną Dymną, Jerzym Trelą, Marianem Dziędzielem, Maciejem Musiałem, Krzysztofem Globiszem.
Dzisiaj (teraz) gra go Teatr Robotniczy im. B. Barbackiego w NS (jeden z dwóch) i – jako ciekawostka – teatr w Otwocku (premiera 22.06.2024). Oba amatorskie tyle, że ten nie nasz przyznaje to otwarcie: Amatorski Teatr Miejski im. Stefana Jaracza i bilety ma tańsze (35 zł – w NS 40 zł). W NS też wszystko jasne – Robotniczy (Teatr); amatorski… w ukryciu. I jeszcze jedno; na bilecie i w materiałach reklamowych sądeckiego przedstawienia, widnieje IMIĘ i NAZWISKO UKOCHANEGO PREZYDENTA MIASTA Z PEŁNYM SZACUNKIEM ZAWSZE. Otwock tego nie ma; Otwock wysiada! Autorskie prawa majątkowe obowiązują. Przypuszczam, że MOK w NS zapłacił ile trzeba i uzyskał licencję na wystawienie rzeczonej sztuki. Czy zrobił to Otwock – tego nie wiem, i w tym aspekcie NS jest lepszy, bo „przypuszczam”.
Z tymi „Igraszkami” mam kłopot. Powszechnie pisze się o nich używając słowa: komedia. Aliści, tu i ówdzie, pojawia się termin: baśń. Możliwe, że to baśń komediowa albo komedia baśniowa. W każdym razie jakaś historyjka to jest. Streszczając: nieustraszony wojak Marcin Kabat wraca po wojnie i wędruje borem, lasem przymierając głodem czasem. W rezultacie ten fatalny pomysł – wędrowanie – zakończył się tak jak każdy happy and. Ale co się działo po drodze to ho, ho! I rozbójnik, i diabeł, i piekło i ingerencja nieba, a na dodatek królewna oraz biedna dziewczyna. Ta ostatnia, razem ze swoją biedą poszukują męża, bo we dwie raźniej. Ich ofiarą pada, na końcu, rzeczony wojak Kabat. Kółko się zamyka i następuje prawdziwy koniec teatralny, z muzyką, śpiewem, tańcem i balangą. Skomplikowane to wszystko. Jak z tym zamętem poradzili sobie wykonawcy? Wstydu – tym razem – nie było.
Pierwsza refleksja: spektakl został profesjonalnie wyreżyserowany, co w kilku wcześniejszych spektaklach nie było takie oczywiste. Przedstawienie miało kilka interesujących rozwiązań. W scenach „piekielnych” została użyta grupa taneczna (diabły), która równo przebierała nogami, rękami i innymi wystającymi częściami ciała. Choreografia, w połączeniu z właściwie dobraną muzyką, podkręciła akcję i „zrobiła” też finał. Nowością było znaczne ograniczenie scenografii. Wcześniejsze produkcje epatowały malowankami o niskiej wartości estetycznej, na sklejce lub innej tekturze. W minionych spektaklach pojawiało się także realistyczne umeblowanie, tworzące bardziej graciarnię, niż funkcjonalną, teatralną przestrzeń. Teraz całość została „zrobiona” grą świateł, reflektorów teatralnych – to zagrało (brawo „świetlik”). Zgrzytem było użycie drobnych elementów w stylu dawnej scenografii (np. grota zbójnika). Można było poszukać innego rozwiązania (skrót plastyczny). Z zainteresowaniem spotkało się „zawieszenie” anioła na górnej belce sceny, po to, żeby w stosownym momencie spuścić go z nieba na ziemię. Generalnie: w tych elementach spektaklu było przyzwoicie. A co z grą aktorską – to przecież główny „składnik” teatru? Uczciwie, chociaż z żalem, trzeba napisać, że braki warsztatowe były widoczne. U jednych bardziej, u innych mniej, ale są. Możliwe, że część publiczności ich nie dostrzegła, pozostając na poziomie „podoba się”, albo „się nie podoba”. Jest jak jest – to widać i słychać na scenie. Zgoda, to amatorzy, czyli szlachetni miłośnicy sztuki teatralnej i szacunek dla ich działania. Jest jednak jeszcze takie coś jak umiejętności, które zdobywa się najczęściej w szkole aktorskiej. Są też inne drogi, ale wymagają pracy, pracy i jeszcze raz pracy, przy założeniu, że są predyspozycje. Pozostańmy przy tym co mi się podobało. Rola Kasi była dobrze zrobiona. Powiało konkretem, zdecydowaniem, a przy tym lekkością. Całość dobrze zagrana. Rola zbójnika (Sarka-Farka) miała lepsze i gorsze momenty, ale w całości trzymała poziom. W końcowej części przedstawienia bawiła. Rola wojaka (Marcin Kabat) niby poprawnie zrobiona, ale całość wypadła „sztywno”. Scenicznie, to postać główna (sprawca całego zamieszania), ale została zdominowany przez poboczne postaci. Chyba zabrakło „życia”. Na szczęście całość roli do przyjęcia. Inne postaci zagrane poprawnie; bez fajerwerków. Uwagę zwrócił były radny miejski, który na scenie sugestywnie wymachiwał palcem sądząc, że dodaje sobie (postaci) ekspresji. Na obradach w ratuszu to chyba lepiej działało. Mimo wszystko świat teatru otwarty jest na różne propozycje, też byłych rajców miejskich – ale bez przesady.
Spróbujmy podsumować – dało się oglądać. W planie działań amatorskich było ok, ale na sceny zawodowe (Kraków, Tarnów, Zakopane, Rabka) jeszcze za wcześnie. Władze samorządowe muszą się zdecydować. Albo uprawiamy amatorstwo udając działania zawodowe, albo postaramy się (wykorzystując to co jest) zbudować teatr profesjonalny, zawodowy. Inaczej się nie da. Chodzenie do znachora zamiast do lekarza nie wyjdzie na zdrowie.
Na marginesie; recenzji o przedstawieniach w prasie lokalnej nie uświadczysz. Występują tylko fotografie uśmiechniętych aktorów amatorów (należy im się) i, w mniejszości, zadowolonych widzów. Sztuka fotografii usłużnej górą! Do poczytania za tydzień.
Jan Zawił
Miejski Ośrodek Kultury w Nowym Sączu; Teatr Robotniczy im. Bolesława Barbackiego; „Igraszki z diabłem”; Autor: Jan Drda; Premiera 10.03.2024; Reżyseria: Jarosław Szwec; Obsada: MARCIN KABAT: Marcin Iwański; SARKA-FARKA: Michał Sokołowski / Mariusz Hatlaś; LUCJUSZ: Dariusz Salabura; DISPERANDA: Katarzyna Barth; KASIA: Sylwia Krasińska / Magdalena Pasiut; SCHOLASTYK: Rafał Życzkowski; TEOFIL: Bartosz Lizoń / Tomasz Boczarski; BELZEBUB: Krzysztof Głuc; BELIAL: Ewelina Życzkowska; SOLFERNUS: Katarzyna Skoczeń; HUBERT: Leszek Gieniec; OMNIMOR: Paweł Szczepaniak; KARBORUND: Tomasz Szkaradek; DIABŁY: Katarzyna Barth, Leszek Gieniec, Iwona Kozdra, Sylwia Krasińska/Magdalena Pasiut, Angelika Owsianka, Paweł Szczepaniak, Joanna Tobiasz, Joanna Wielgus, Stanisław Wierzbicki, Beata Zięcina, Ewelina Życzkowska; Choreografia: Dariusz Migacz; Dobór muzyki: Jarosław Szwec; Scenografia: Bartosz Kociołek, Janusz Michałek; Kostiumy: Jarosław Szwec, Izabela Wiatrak, Weronika Bartusiak; Dźwięk: Michał Skoczeń; Światło: Tomasz Urbański

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Facebook
Instagram

Poprawa dostępności strony