Dzieci – w pytaniach, odpowiedziach i festiwalu. (felieton)

Od kiedy zobaczyłem ujęcie ze mną w roli głównej, a odgrywałem ją siedząc na emaliowanym i białym nocniku (wiek poniemowlęcy), stałem się wrogiem samego siebie. Wprawdzie ta wrogość dotyczy wieku dziecięcego, ale nieprzyjemne odczucie tkwi jak drzazga i w postaci złego snu potrafi narozrabiać. Na dodatek na wszelkie pokazy dziecięce patrzę z podejrzliwością. Usiłowano mnie pocieszać, że szczegóły widoczne na mojej fotografii (z emalią i kolorem) są istotne, gdyż późniejsze urządzenia tego typu były już plastikowe i, co ważne, beze mnie. Niestety – ta wiedza ulgi mi nie przyniosła.
Pocieszenia szukałem w wieku dorosłym. Znalazłem w felietonie Antoniego Słonimskiego (sprawdź kto to, bo warto) pt. „O dzieciach”. W nim przeczytałem (po cichu) tak: „Dzieci są zakałą ludzkości. Jest to klasa nieprodukująca, pasożytnicza, uprzywilejowana, chorowita, samolubna, pozbawiona wychowania i wykształcenia, niegrzeczna i brudna” – no.

Jednak dopiero Julian Tuwim uświadomił mnie doszczętnie swoim referatem pt. „Jak odpowiadać dzieciom na drażliwe pytania”.
Z poczynionych notatek przytaczam fragmenty.

„(…)Jest rzeczą wiadomą, że dzieci są wścibskie i ciekawskie.(…) Podaję więc najważniejsze i najczęściej przez dzieci zadawane pytania.

  • Mamusiu, z czego się robią dzieci? (…)należy odpowiedzieć: dzieci powstają z nadmagnezjanu chlorku potasu. (…) Gdy dziecko zapamięta i po paru latach, wiedząc już, o co chodzi, przypomni z wyrzutem, że się je oszukało, można pętakowi wmówić, że przekręciło słowo “potas”. (…)
  • Mamusiu, czego chciała ode mnie ta pani, co stoi zawsze u nas na rogu ulicy? Na to odpowiemy: a won, ty bydlaku! Stare chłopisko, kobity go na ulicy zaczepiają, a on się pyta mamusi. (…) Gdy dziecko pyta: mamusiu, dlaczego pan Giellepur zdejmuje spodnie w salonie?, należy szybko odpowiedzieć; a ile jest trzydzieści pięć razy osiem? albo: w którym roku była bitwa pod Zamą? Gdy dziecko odpowie: nie wiem, mówi się: no to won, ty szczeniaku, do książki, ty cholero, uczyć się, a nie gadać o cudzych parszywych portkach”. (…) Oczywiście, wszystkie wyżej podane sposoby są to tylko surogaty. Pozostaje droga otwartej prawdy i uświadomienia naukowego (…)”.

Satyra prawdę ci powie. W zacnym mieście Nowym Sączu odbywa się Międzynarodowy Festiwal Dziecięcych Zespołów Regionalnych. W tym roku to już 31 edycja (21-27 lipca 2024). Wydarzenie ma swoją szczególną nazwę: ŚWIĘTO DZIECI GÓR. Święto dzieci to coś tak szlachetnego, że przyciąga uwagę – moją też.

Z racji oddalenia nie dane mi było śledzić z bliska. Więc Internet – głównie pisemne relacje – dzień po dniu. Przyznaję, że obszerne. Już przy pierwszej (inauguracja) szukam dziecięcego święta. Czytam: Ratusz; delegacje grup – kierownicy (dorośli) i dzieci (wybrane). Potem głos zabierają, oddają, się przedstawiają : dyrektor od MCK i całości (dorosły); rada artystyczna (dorośli); władze miasta i regionu (dorośli sztuk cztery); reżyser (dorosły); przedstawicielka czegoś tam (dorosła); patronka z ministerstwa (dorosła); patroni z miasta i województwa (dwie dorosłe sztuki).

Potem msza święta w intencji. Jest proboszcz (dorosły) i kapelan festiwalu (dorosły).

Inauguracja na rynku. Wchodzą na płytę. Każdą grupę ogłasza herold (dorosły). Dyrektor całości (dorosły) sypie liczbami: 329 artystów (dzieci); 125 pracowników (dorośli) i pan fotograf festiwalowy (dorosły) „który robi codziennie setki, jak nie tysiące zdjęć” (bez komentarza). Potem wręczenie kluczy do miasta: poseł (dorosły); zastępca prezydenta (dorosła); kapelan (dorosły).

Dzieci tańczą. Pomiędzy występami są przedstawiani: kierownik organizacyjny festiwalu (dorosły); zastępca od dziedzictwa (dorosła).

Dodatkowo zostały wymienione nazwy dziecięcych zespołów prezentujących się na scenie. Indywidualnych dzieci nie wymieniono. Święto jest grupowe.

W kolejnych relacjach – miejsca, zespoły, czasem nazwy tańców. Są pojęcia: dziewczyny, chłopcy, a nawet dzieci. Pojawiają się emocje:
„dzieci z Kostaryki padają sobie w objęcia z dziećmi z Zasadnego”. Jest i dziecięcy bohater wieczoru: „(…) Jasiek niesie skrzypce do naprawy” (!).

No to do ostatniego koncertu. Dumny on i szumny „(…) wykonawców wprowadza flet”. Są w relacji dzieci, ale ogólnie, jako zespoły. Z imienia, nazwiska i funkcji wymieniono 26 postaci – wszystkie dorosłe (oszczędzę szczegółów). Relacje z całego festiwalu pisała też osoba dorosła (jedna).
I na tym się skończyło.

Możliwe, że za rok, dwa lub trzy znowu się spotkamy. Zapewne dorośli, wymieniani szczegółowo, będą świętowali Święto Dzieci Gór. Możliwe, że dzieci znowu będą dodatkiem do wymienianych. Taka uroda relacji (święta?). Przynajmniej tu nic się nie zmienia. Satyra prawdę ci powie. Do poczytania za tydzień.

Jan Zawił

http://edusens.blogspot.com/2015/05/jak-odpowiadac-dzieciom-na-drazliwe.html

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Facebook
Instagram

Poprawa dostępności strony