Eko-Beko – felieton

Mój UKOCHANY PAN PREZYDENT NS Z SZACUNKIEM ZAWSZE zechciał, kolejny raz, podnieś mi opłatę za wywóz nieczystości, czyli ordynarnie, za śmieci. To ciekawe, że jeszcze ani razu tej opłaty mi nie obniżył. Oczywiście, rozumiem – to wszystko w imię ekologii oraz poprawy zdrowia, które oporne jest i mimo zabiegów UKOCHANEGO PP itd. poprawić się nie chce. To oczywista złośliwość biologicznego elementu mojego istnienia, bo element psychiczny ma się dobrze i po podwyżce jeszcze bardziej sprzyja obecnej władzy.



Onegdaj, czyli wcześniej niż teraz, oglądałem w TV rozmowę, z młodym „do nieprzytomności” ekologiem. Reprezentował organizację pod tytułem „Ostatnie Pokolenie”. To grupa aktywistów, która posługuje się  nieposłuszeństwem obywatelskim po to, żeby zwrócić uwagę na niekorzystne zmiany klimatyczne i wymusić reakcję sfer rządzących na rzecz zatrzymania tychże. Rozmowa szła gładko i do przodu. Jeździmy koleją, a  nie samochodami jak już, to autobusem. Latamy szybowcem (jak ktoś musi), a nie odrzutowcem. Rower lepszy, niż przebieranie nogami, bo przy chodzeniu „trująco się wyziewamy”. Pijemy mokre po przefiltrowaniu tego, co wydalamy (obieg zamknięty). Dmuchamy na zimne, żeby się nie odmroziła wieczna zmarzlina i jak najmniej spożywamy, żeby potem nie zanieczyszczać planety, która  z tego powodu brudna jest i ze wstydu płonie. Winien jest człowiek pojedynczy i zbiorowy szkodząc Ziemi samym swoim istnieniem oraz też zwierzęta (nie wymienił które). Interlokutor (ten z którym aktywista rozmawiał) użył argumentu: tam gdzie dzisiaj Wieliczka z kopalnią, dawno, dawno, dawno, dawno temu i jeszcze bardziej, było ogromne, słone morze. Aliści wyschło zostawiając nam w darze atrakcję turystyczną, z przedsięwzięciem gospodarczym. Ludzie odpuścili sobie to wysychanie bo ich, po prostu, na Ziemi nie było. Logicznie rzecz ujmując działanie zbiorowego człowieka nie mogło wpłynąć na wysoką temperaturę, która to temperatura „wyparowała morze” sól nam zostawiając. To zacietrzewiło młodego „do nieprzytomności” człowieka, który rzucił się (nie do gardła ale...) do emocjonalnego polemizowania pod tytułem: mój dziadek boi się wyjść w lecie z domu przy tak wysokich temperaturach! To grozi mu śmiercią lub kalectwem! Moją córkę muszę smarować grubym kremem, bo słońce pali jej skórę twarzy! W konsekwencji ja muszę przyklejać się do asfaltu drogowego, żeby zatrzymać słońce oraz temperaturę dla przyszłych pokoleń, których nie będzie. My przyklejeni, jesteśmy ostatnimi ludźmi, którzy wiedzą co nas czeka w mękach z gorąca i w płomieniach. Ludzie – ratujcie planetę. Tym zakończył.

Argumenty były tak fascynujące, że natychmiast skojarzyłem je z podobnymi racjami UKOCHANEGO PP Z USZANOWANIEM ZAWSZE. Głos „Ostatniego Pokolenia” i sprzyjających PP rajców, dźwięczał normalnością; dzwon pusty, ale ze słownym konkretem. UKOCHANY PP z przynależnościami równa się „Ostatnie Pokolenie” - i to jest pocieszające.

No to bierzmy ekologicznego byka za rogi. Ja i my razem, śmieci posiadamy. Najpierw je kupujemy, za własne pieniądze (patrz: opakowania produktów), a potem je wytwarzamy wykonując nieodpłatnie pracę, segregując i wkładając to i owo do odpowiednich worków. Żeby je ktoś odebrał musimy zapłacić. W gratisie dokładamy naszą pracę, aliści to co od nas zabierają jest surowcem (można przetwarzać). Trochę to skomplikowane – no to jeszcze raz. Najpierw produkty kupujemy; płacimy. W kroku drugim śmieci wytwarzamy (puste butelki, opakowania itp.). W kroku trzecim pracujemy (segregujemy) nie otrzymując zapłaty (ekologiczny wolontariat). W kroku czwartym znowu płacimy, żeby ktoś śmieci odebrał. Na cztery kroki dwa razy płacimy i raz dokładamy bezpłatną pracę. Wytwarzanie śmieci (wyjmowanie towaru z odpakowywania) nazwijmy przyjemnością. Na tym nie koniec! Otóż firma odbierająca, która jest emanacją UKOCHANEGO PP Z SZACUNKIEM ZAWSZE dostaje, za naszą opłatą, śmieci, które po przetworzeniu można sprzedać czyli ZARABIAĆ. Upraszczając: mu płacimy, ratuszowa firma zarabia, UKOCHANY PP z przyległościami podnosi opłaty, wszystko się kręci.

Metoda jest rozwojowa. Ja i my (miasto) posiadało klub sportowy w czarne i białe pasy. Ja i my (mieszkańcy) buliliśmy przez lata na jego utrzymanie  potężne pieniądze. Sukcesy sportowe... nieznane. W moim imieniu UKOCHANY PP i jego akolici zadecydowali – sprzedajemy. O moją zgodę nikt nie pytał. Bezwiednie się pozbyłem. Oczywiście straciłem, bo klubu już nie mam, kupujący zyskał, bo ma. Dodatkiem jest umowa. Kupujący wyłoży co roku na klub np. cztery miliony. Miasto dorzuci tyle samo. Ja/my dopłacimy do sprzedaży i to przez kilka lat. Interes stulecia! Załatwił go nam UKOCHANY PP Z SZACUNKIEM ZAWSZE. Wszystko to ekologia. Chodzi o to, żeby nie przepalać publicznych pieniędzy, bo czynność ta emituje szkodliwe CO2. Mamonę trzeba sensownie, na zimno wydawać – to zrobiono. A co… !

Moja WYSOKA RADA (ratusz w remoncie) sprężyła się i wydała z siebie uchwałę antysmogową. PP Z SZACUNKIEM ZAWSZE wykonał ulotkę wykonawczą do tej uchwały. Jest to tak zwana literatura grożąco-użytkowa. Powinno się ją czytać dla uspokojenia wewnętrznego, gdyż i ponieważ: trzeba, należy redukować, spełnić wymagania, okazać, potwierdzić, zgłosić, a wszystko pod groźbą kary (co najmniej mandat). Na dodatek sprawne i mundurowe służby UKOCHANEGO PP chodzą, sprawdzają, wypytują i zapisują kto, co, ile, z kim i dlaczego. Czy w pokoju piec jeden, czy z kominkiem. Ogrzewanie na paliwo stałe, płynne czy nijakie. Kocioł w komórce, garażu czy piwnicy. Już dodatkowo, i za darmo, używają powonienia sprawdzając, co się przez rurki przepuszcza i czy składniki ekologiczne. To wszystko w zgodzie z „wolnościom i  godnościom osobistom” - wężykiem Jasiu! Jak zostało zapisane to i zostanie skontrolowane. Już można szykować zestawienia ile kto posiada koszul, spodni, płaszczy, kurtek, butów, a nawet kapeluszy. Władza (też w NS) musi to wiedzieć, żeby ograniczyć ich produkcję, bo ona ma fatalny wpływ na ekologię. To oczywiste.

Wychodzi na to, że za ekologię i tu, i tam, oraz wszędzie, pod różną postacią, też sportową, trzeba zapłacić. No i dobrze tyle, że ja już zapłaciłem za zbudowanie dróg i wytworzenie asfaltu, do którego przylepia się „Ostatnie Pokolenie”.  Młodego „do nieprzytomności” ekologa jeszcze na świecie nie było jak realizowano hasło: „cały naród odbudowuje stolicę” (koszty!). Potem też to i owo się wybudowało utrzymując nie tylko siebie (sojusz z..., czyli koszty). Może więc tak: ci urodzeni przed rokiem 1989 za ekologię nie płacą, bo  już swoje zapłacili. Ci urodzeni po 1989 roku płacą, bo ratują planetę. Logiczne. Cholera, tylko w której grupie jest mój  UKOCHANY PAN PREZYDENT NS Z SZACUNKIEM ZAWSZE? Do poczytania za tydzień.

Jan Zawił

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Facebook
Instagram

Poprawa dostępności strony