Nie było treningów w Akademii Sandecji, piłkarze nie chcą grać w klubie, szukają miejsca w niższych ligach…

Czas pędzi jak szalony. Do pierwszego meczu na czwartym poziomie rozgrywkowym (III liga) zostało zespołowi MKS Sandecja kilkanaście dni. Treningi niby są, ale radości na nich trudno się dopatrzyć Wokół biało czarnych robi się coraz goręcej, a widoków na poprawę nie widać.

Wczoraj, poniedziałek (15.07) treningi mieli rozpocząć piłkarze Akademii Sandecja, ale nie zaczęli, bo nie mają z kim. Wszyscy trenerzy nie przyjęli nowych umów, które im zaoferowano. Ich zarobki miay spaść o 70!!! proc. Zajęcia mają jedynie najmłodsi z Fundacji Sandecja, gdzie rodzice stanowią o funkcjonowaniu zespołów.

W pierwszym zespole też nie ma najlepszej atmosfery. Część zawodników nie chce grać w takim klubie i szukają sobie miejsca choćby w IV lidze, byle występować na boisku.

Wciąż toczy się dyskusja kto ma być właścicielem klubu. Wpłynęły trzy oferty. Tydzień temu miał być podpisany dokument i do gry powinien wejść znany w świecie piłkarskim biznesmen Zbigniew Szubryt, ale to rozwiązanie zablokował obecny prezes MKS Sandecja wraz z szefem Rady Nadzorczej. Obaj panowie do dzisiaj nie wytłumaczyli się z wydania 10 mln zł dotacji by spaść z II ligi, a teraz wciąż decydują, kto ma być w klubie – władze miasta, właściciel klubu – też milczą. Dymisji prezesa klubu oraz RN domagają się nie tylko kibice. Te trzy oferty ma ocenić komisja Rady Miasta, ale tej wciąż nie ma, bo nie wiadomo kto w niej zasiądzie, a czas ucieka!

Oczywiście w tle jest niezwykle ważna sprawa, która jeszcze długo będzie się odbijać czkawką, czyli budowa stadionu. Tu też jest wiele niejasności, a oddanie obiektu do użytku do śpiew przyszłego roku, o ile to się stanie. Ostatnio krążą plotki, że taniej byłoby rozebrać cześć stadionu niż go poprawiać, ponoć to jest tańsze rozwiązanie. Oby to nie była prawda.

Na FB pod nazwą Rozrywkowy Nowy Sącz można przeczytać ciekawy i obszerny materiał na poruszone tematy, który zapowiada możliwość paraliżu medialnego Sandecji w najbliższym sezonie, o ile nie zajdą pozytywne zmiany.

„Mieszkańcy pytają czy prezes miejskiej spółki zapewnił miastu wizerunkowe bezpieczeństwo poprzez należyty zapis w kontrakcie trenera.

Istnieje poważne ryzyko, że w Nowym Sączu dojdzie do medialnego paraliżu. Tak – i będzie to pierwsza taka sytuacja w Polsce. W dniu dzisiejszym grupa sądeckich dziennikarzy, która nie akceptuje dalszego upadku Sandecji, ponad redakcyjnymi podziałami analizowała obecną sytuację klubu. Zapadła wstępna decyzja o tym, że jeśli nie zostaną spełnione podstawowe postulaty Stowarzyszenia KibiceSandecji oraz części przedstawicieli mediów (kibice wyrazili swoje postulaty publicznie), wówczas grupa dziennikarzy przystąpi do zorganizowanego protestu. Będzie on polegał m.in. na tym, że od dnia 3-4 sierpnia 2024 roku (początek nowego sezonu) w przestrzeni publicznej nie pojawią się relacje, zdjęcia, ani inne publikacje z ligowych poczynań Sandecji. To z kolei będzie skutkowało potężnymi kłopotami dla klubu – szczególnie wizerunkowymi – w kwestiach sponsorskich również. Firmy, które w jakiejkolwiek formie pojawią na się na strojach piłkarskich seniorskiej drużyny, zamiast należytego szacunku, będą po prostu pomijane i nie znajdą należnego sobie miejsca w przestrzeni marketingowej. Tę akcje wesprą również media ogólnopolskie, które dziś taką gotowość potwierdziły. Za każdym razem, w dniu meczu ligowego, zamiast oprawy medialnej spotkania, pojawiać się będzie, systematycznie, raz w tygodniu, czarna grafika podkreślająca dobitnie to, co czyni się z piłką nożną w Nowym Sączu. I tak przez pełny rok – aż przejdziemy do drugiego, mocniejszego etapu protestu.

Dlaczego tak naprawdę może (musi) dojść do medialnego paraliżu?

Bo jest to jedna z ostatnich desek ratunku dla dobra futbolu w Nowym Sączu. Podstawowym powodem jest absolutne lekceważenie mieszkańców Nowego Sącza przez osobę prezesa Tomasza Bałdysa. Media nie mogą liczyć na żadną informację, prezes nie przedstawił transparentnej diagnozy wyniku sportowego, zaprzestał kontaktu – a pod jego rządami Sandecja spadła do III ligi. Jak możemy się także domyślać, prezes mógł prawdopodobnie blokować funkcjonowanie klubowej strony internetowej, która zaprzestała wydawania komunikatów – choćby informujących o rozstaniu z trenerem Robertem Kasperczykiem. Pomimo tego, że trener Robert Kasperczyk nie wywiązał się z powierzonego mu zadania i nie utrzymał drużyny w II lidze, zaraz po odejściu powinien otrzymać podziękowania za wkład w swoją pracę – co jest sprawą naturalną i wprost wynika z kultury sportu.

Prezes Tomasz Bałdys kpi z mediów, których rolą jest m.in. informowanie podatników o formie wydania kilku milionów złotych (tyle kosztował spadek do III ligi).

Jeśli dojdzie do protestu (ostateczna decyzja zapadnie po obradach “komisji konkursowej” a przed początkiem nowego sezonu) będzie on obejmował następujące postulaty:

1. Zwolnienie Łukasza Morawskiego, przewodniczącego Rady Nadzorczej MKS Sandecja z powodu spadku drużyny do III ligi i faktu, że sprawuje pieczę nad prawnymi aspektami prezydenta – a co za tym idzie – istnieje podejrzenie społeczne, że miejsce w Radzie Nadzorczej nie jest poparte dobrem spółki i transpatentnym funkcjonowaniem a innymi celami.

2. Zwolnienie prezesa Tomasza Bałdysa (prywatnie kolegi Łukasza Morawskiego ze szkoły) podczas, gdy rolą Rady Nadzorczej jest m.in. rzeczowa ocena i rozliczenie poczynań prezesa, co do dziś nie zostało przedstawione mieszkańcom. Osobny powód to ten, że prezes Tomasz Bałdys lekceważy media i opinię publiczną, co jest nieprofesjonalne i niedopuszczalne w klubie piłkarskim z taką marką i historią. I dalej: brak wykonania zadania w postaci utrzymania drużyny w II lidze.

3. Całkowite odpolitycznienie klubu poprzez przeprowadzenie uczciwego i rzeczowego konkursu ofert w kwestii sprzedaży pakietu większościowego spółki MKS Sandecja. Postulat polega na tym, że miasto ma zapewnić bezpieczeństwo Sandecji na wypadek sytuacji, w której nowy właściciel chciałby się w przyszłości wycofać (to oczywiste). Miasto ma również zadbać, by nie ucierpiał na tym budżet.

4. Konkurs ma być oparty na faktycznych kryteriach, gdzie wszyscy trzej oferenci będą mieli równe szanse. Na ten moment istnieje podejrzenie społeczne, że rzekomy konkurs ma polegać jedynie na ocenie pism niespełniających wymogów formalnych słowa OFERTA – a ocena ma zostać przedstawiona prezydentowi, który w pojedynkę ma dokonać wyboru i dalej: swój wybór poddać pod głosowanie Rady, w której posiada większość. Jego wybór wcale nie musi być zgodny z oceną komisji, co wykluczałoby sens powstania komisji. Na dziś poddajemy również pod wątpliwość kompetencje owej komisji w kwestii dokonywania jakichkolwiek działań związanych ze zbyciem spółki.

W sytuacji, gdy któreś z wydawnictw nie zdecyduje się przystąpić do medialnego protestu w imię dobra Sandecji, obecna ilość protestujących dziennikarzy jest wystarczająca, aby przez cały rok – raz na tydzień publikować treść przypominającą o niszczeniu klubu – tym bardziej, że czynność tę będą również systematycznie prowadzić media ogólnopolskie. Ten protest – jeśli się rozpocznie – będzie głośny, długi, przykry i wyczerpujący dla władz klubu i władz miasta.

Tymczasem mieszkańcy pytają o wizerunkowe bezpieczeństwo finansowanej przez nich spółki MKS Sandecja. W dniu dzisiejszym do naszej redakcji napłynęła prośba o zweryfikowanie kontraktu nowego trenera. Mieszkańców (imiona i nazwiska do wiadomości redakcji) zastanowił fakt, że prezes Tomasz Bałdys – po raz drugi z rzędu – zatrudnił w miejskiej spółce trenera prawomocnie skazanego za korupcję.

Konkrety: Łukasz Mierzejewski (obecny trener Sandecji) przyznał się do ustawienia meczu, złożył wyjaśnienia i dobrowolnie poddał się karze 1 roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata, 20 tys. zł. grzywny i zwrotu 72,2 tys. złotych otrzymanej premii za awans do Pucharu UEFA. Gdy jako piłkarz trafiał do Podbeskidzia Bielsko Biała, klub zgodził się na transfer wyłącznie dlatego, że ówczesny trener Podbeskidzia – Robert Kasperczyk pozytywnie zaopiniował tego zawodnika. Istotne: w kontrakcie zabezpieczono jednak wizerunek klubu i miasta konkretnym zapisem.

Z kolei niedawny trener Sandecji (również zatrudniony przez prezesa Tomasza Bałdysa) został prawomocnie skazany za ustawienie meczu Motor Lublin – Hutnik Kraków, którego był trenerem. Przyznał się do zarzutu i dobrowolnie poddał się karze 1 roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata, 2 tys. zł grzywny oraz przepadek 700 złotych łapówki.

W dniu dzisiejszym wysłaliśmy w tej sprawie w imieniu mieszkańców oficjalne zapytanie do Kierownika Referatu Komunikacji Społecznej Urzędu Miasta Nowego Sącza – i oczekujemy na odpowiedź. Nie negujemy możliwości pracy trenera w klubie. Karę odbył, ma prawo powrotu do funkcjonowania w sporcie.

Pytanie było więc następujące: Czy w kontrakcie obecnego trenera Sandecji Łukasza Mierzejewskiego, który otrzymuje wynagrodzenie ze spółki MKS Sandecja (fundusze mieszkańców Nowego Sącza) – znajduje się klauzula zabezpieczająca wizerunek miasta, spółki i klubu, dająca możliwość natychmiastowego zwolnienia trenera w przypadku pojawienia się jakichkolwiek nowych zarzutów lub ujawnienia nowych okoliczności związanych z przeszłością trenera.

Ten rodzaj zapisu jest w takich przypadkach obowiązkiem w trosce o wizerunek miejskiej spółki – szczególnie, gdy jej prezesem (który tę umowę musiał parafować) jest człowiek unikający transparentności i nieposiadający społecznego zaufania kibiców.

Na odpowiedź będziemy oczekiwać ustawowe 14 dni. W przypadku jej braku, zdobędziemy tę wiedzę poprzez drogę sądową. Odpowiedź na powyższe pytanie opublikujemy pod tym artykułem – od razu po jej otrzymaniu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Facebook
Instagram

Poprawa dostępności strony