W 95 roku życia odszedł do Pana ks. prałat Stanisław Czachor. Wiele lat był proboszczem parafii pw. Św. Kazimierza w Nowym Sączu. Był postacią niezwykłą, Honorowy Obywatel Nowego Sącza, organizator życia parafialnego. Trafił do miasta nad Kamienicą i Dunajcem w 1969 roku, gdzie pozostał do ostatnich swoich dni.
Był człowiekiem niezwykłym o wielu talentach. Niezwykle patriotyczny, a jego kazania z okazji rocznic były niecodzienne, głęboko zapadały w pamięć. Nie odpuszczał żadnej niegodziwości. Kiedy w Polsce nastały zmiany po 1989 roku, to właśnie u Niego na plebanii odbywały się spotkania, gdzie podejmowano ważne dla miasta decyzje. Przez niektórych nazywany był nawet „kadrowym” miasta. Potrafił jak nikt inny wyczuć i wskazać kto jest ważny dla Nowego Sącza, na kogo warto stawiać. Wcześniej i później członkowie KIK spotykali się na plebanii prowadząc długie dyskusje, nie tylko społeczne ale również polityczne. Był nieugięty w swoich przekonaniach.
Z księdzem Stanisławem Czachorem spotkaliśmy się dość często, a bywały tygodnie, że codziennie. Jako, że redakcja Dziennika Polskiego znajdowała się przy ul Narutowicza, a plebania za rogiem widywaliśmy się praktycznie o każdej porze dnia.
A spotkanie te miały swój rytuał. Ksiądz brał kogoś z nas, na którego trafił, za łokieć i tak należało przejść się z nim do kościoła, jeżeli szedł na mszę, a po drodze niemal się wyspowiadać, czyli opowiedzieć co się dzieje. Podobnie było po kościele.
To wtedy, kiedy został proboszczem Św. Kazimierz zaczął żyć inaczej. Na plebanii zawsze było tłoczno od młodzieży. Powstał zespół muzyczny w składzie Bartek Celewicz, Krzysiek Próchniewicz, Majka Jeżowska i Ewa Maślanka (dzięki niemu mam żonę), i kilku innych. Jak pierwsi grali do mszy sprzed ołtarza. To także chór, oazy, itd, itd…Można by długo opowiadać.
Z pewnością tak charyzmatycznego kapłana będzie brakowało.
Panie! Świeć nad Jego duszą!!!
