Nie było cudu. Sandecja przegrała kolejny mecz. Dogorywanie biało czarnych trwa. Przykro patrzeć, ale to jest sport, w którym najczęściej się przegrywa.
Sandecja Nowy Sącz – Podbeskidzie Bielsko Biała 0:2 (0:1)
0:1 Lusiusz 20 (sam.), 0:2 Drzazga 90+1, 0:3 Goku 90+3
Sędziował: Mateusz Jenda (Warszawa).
Żółte kartki: Lusiusz, Szufryn – Misztal, Vitelli.
Sandecja: Tokarz – Szufryn (75 Bućko), Boczek, Pawłowski, Kasprzak, Lusiusz (63 Iskra), Palacz, Chmiel (63 Fall), Potoma (81 Toporkiewicz), Mas (75 Talar), Wróbel
Podbeskidzie: Igonen – Bieroński (81 Neugebauer), Biliński, Goku, Hartherz (90 Milasius), Janota, Jodłowiec (43 Markov), Mikołajewski, Misztal (90 Drzazga), Sitek, Vitelli.
Tak jak można się było spodziewać trener zespołu MKS Sandecja dokonał kilku zmian w składzie. W bramce znów stanął Szymon Tokarz. Od pierwszych minut wystąpił Mas, Lusiusz i Kasprzak. Sądeczanie rozpoczęli mecz spokojnie kontrolując przebieg wydarzeń na boisku, choć w 7 minucie mógł być gol dla rywali. Po rzucie rożnym groźnie strzelał z pola karnego Mikołajewski, ale piłka przeleciała nad poprzeczką. Chwilę później znów było groźnie pod bramką Sandecji, ale Tokarz był szybszy od Misztala. W odpowiedzi zaatakowali sączersi, jednak nie udało się strzelić. Im dłużej trwał mecz, tym większą przewagę mieli bielszczan nie co udowodnili w 20 minucie. Po ich akcji Lusiusz próbując wybić piłkę posyła ją do własnej bramki. Sandecja próbowała doprowadzić do remisu, ale tak jak to jest w tym sezonie, nie ma komu strzelać goli.
Drugą połowę piłkarze z Nowego Sącza zaczęli od ataków, ale inicjatywę szybko przejęli goście. W 54 minucie po strzale Goku piłka trafiła w słupek. Kolejne minuty meczu to akcje Podbeskidzia i nieczęste Sandecji. Efektem tego było kolejne gole w doliczonym! czasie gry i wysoka przegrana.