Zachorowałem. Zaczęło się standardowo: kaszel, katar, ręka, noga i takie tam, ogólnie obowiązujące objawy. Zdarza się – poleżę, malinowego soku z herbatą popiję i przejdzie. Nie przeszło. Im dalej w chorobę, tym gorączka większa.
Można było przyjąć, że wszystko idzie normalnie, tak jak w książkach piszą, aliści widzenie mi się rozdwoiło. Im gorącość większa, tym więcej palców widziałem. Doszło do tego, że co innego było napisane, a co innego rozumiałem. Zaczęło się od lokalnej awanturki.
Szczególna grupa osób rad udzielających oraz podpierających (z każdej strony) mojego UKOCHANEGO PANA PREZYDENTA NS Z SZACUNKIEM ZAWSZE, zwana Koalicją, udała się pod budynek Wojewódzkiego Urzędu Pracy i tam wyjaśniała, okazywała i ogłaszała. Podobno (tak twierdzili) chodzi o nielegalnych emigrantów. Dla nich (podobno) ma powstać w mieście Centrum Integracji Cudzoziemców, a przecież tacy nielegalni to samo zło, co oczywistym jest i udowodnienia nie wymaga.
Na poparcie słów własnych posłużyli się słowem pisanym mojego UKOCHANEGO PANA PREZYDENTA itd., który w papierowej formie odcina się od idei powołania w mieście CIC, co zaświadcza własnym podpisem. Na dodatek krew mu się burzy na brak (z nim) konsultacji społecznych w rzeczonej sprawie.
To było mocne, ale na tym się nie skończyło. Wybrani osobnicy z rzeczonej Koalicji, wyciągnęli zza własnych pleców portrety dwóch przeciwników zasiadających w Radzie – po przeciwnej, politycznej stronie. Postaci na portretach wyglądały lepiej niż trzymający je osobnicy, ale nie o wygląd poszło. Otóż sportretowani (pan Michał i pan Miłosz) pełnią jakieś funkcje w organach administracyjnych, które rzeczone Centra tworzyć mają – i tu ich Koalicja dorwała! Na zakończenie – jakże udanej propagandowej akcji – przykleili na drzwiach urzędu pismo z zaniepokojeniem mieszkańców i … uciekli przed pytaniami dziennikarzy.
Tak to widziałem w swoim „pierwszym” widzeniu. Centrom Integracji Cudzoziemców, w naszym mieście, mówimy głośne NIE! Obojętne, czy cudzoziemiec legalny czy nielegalny – ważne, że NIE! Tego się będziemy trzymać. I tu, w malignie (gorączka) włączyło się „drugie” widzenie. Nie o cudzoziemców chodzi, ale o to, żeby przylepić, dokopać (patrz portrety). To oni – przeciwnicy – są za wpuszczeniem do miasta wszystkich najgorszych i jeszcze chcą im pomagać. Większość mieszkańców zła w mieście nie chce, a nasi przeciwnicy chcą. No to opluć, zgnoić, spacyfikować i z przestrzeni publicznej wyeliminować. O to w lokalnej przepychance chodzi. Tyle, że to tylko moje, drugie, „chore” widzenie.
Gorączka wzrasta. Poleżałem, podumałem … nie przeszło.
UKOCHANY PANA PREZYDENT NS Z SZACUNKIEM ZAWSZE, w swojej łaskawości, zechciał powołać Radę Artystyczną przy Prezydencie Miasta Nowego Sącza. Inicjatywa wyrosła z zamieszania wokół miejscowej kultury z funkcjonowaniem Miejskiego Ośrodka Kultury na czele. Niespodziewane roszady personalne miały wyplenić zło i przynieść samo dobro. Początkowo takowa rada (oczywiście artystyczna) miała powstać przy MOK, aliści statut firmy nie przewidywał tego, co chciano (dobrego!) uczynić. Powodowany taką przerażającą sytuacją UKOCHANY PAN PREZYDENT itd. powołał Radę przy sobie, przytulając ją do piersi własnej.
W stosownym, urzędowym Zarządzeniu Nr 88/2025 r. Prez. Miast. NS z dnia 10 lutego 2025 (ten akt wejdzie do zbioru najjaśniejszych zdarzeń miasta!) zostało napisane:
„[…] Rada skupia przedstawicieli […] środowisk; muzycznych, tanecznych, literackich, teatralnych, sztuk plastycznych, przedstawicieli środowiska fotograficznego i muzealnego oraz szeroko rozumianych środowisk twórczych i mediów działających na terenie Miasta Nowego Sącza.” Nudne, ale szlachetne.
No to, w swoim normalnym widzeniu, idę do składu osobowego (dość długo utajnionego). Szukam owych przedstawicieli. Całość liczy 25 osób z tego 7 powiązanych zawodowo z Ratuszem (urzędnicy). To Zastępca Prez. Miast., skarbnik Miasta, dyrektor MOK, biblioteki itp. Wszyscy oni zależni od Ratusza. Są czterej radni. Próbuję dokopać się do środowisk twórczych … i jest! Przy pięciu nazwiskach widnieje określenie „aktor/aktorka”. Panie Prezydencie – to fałsz! (bo o kłamstwo Pana nie posądzam). To amatorzy aktorzy i tak to powinno być napisane. Maniera robienia ze szlachetnych amatorów zawodowców, jest kpiną z rzeczywistości. Tylko jedna z osób jest związana zawodowo z profesjonalnymi teatrami (reżyser, aktor) i anonsowana jako „współpracownik Teatru Robotniczego im B. Barbackiego” czyli kogoś, kto z kasy miasta pobiera wynagrodzenie (zasłużenie), jak „zrobi” z miejscowymi amatorami sztukę teatralną. Jest „wybitny artysta street artu” (już wybitny??), zasłużony artysta plastyk (emeryt), ktoś tam „dziennikarzy”, ktoś jest ze stowarzyszenia. Trafił się (przez przypadek, bo nie przez koniunkturalizm) „bliskoratuszowy” Koszałek Opałek, co gąski PANA PREZYDENTA Z SZACUNKIEM ZAWSZE chce spisywać. Jest osoba zasłużona, żeby zasłużyć się jeszcze bardziej. Ot i tyle. Szukam muzyków – brak. Szukam literatów (członków zawodowych stowarzyszeń twórczych), uznanych (zawodowych) malarzy, rzeźbiarzy, artystów fotografików, twórców muzyki rozrywkowej (zawodowych), tancerzy/tancerek – tu wszędzie zero, brak. Nie widać, nie słychać i się nie zapowiada. Gorączka wzrasta – chore „widzenie” wraca ze zdwojoną siłą. Rada to „SAMI SWOI” – tylko dlaczego „artystyczna”? Czytam co innego – widzę co innego. To wszystko przez chorobę. Gorączka wzrasta! Czy to się leczy? Do poczytania za tydzień (jak przeżyję).
Jan Zawił
dobre…!