Z remisu trzeba się cieszyć, ale Sandecja potrzebuje wygranych,a tych wciąż nie ma. Mecz nie stał na zbyt wysokim poziomie, ale swoje „trzy grosze” dołożyła aura. Było zimo, wietrznie i momentami bardzo śnieżnie. Biało czarni zagrali pod wodzą nowego trenera Tomasza Kafarskiego.
Sandecja Nowy Sącz – GKS Katowice 1:1 (0:1)
0:1 Ivan Nekić 33 (sam.), 1:1 Jakub Wróbel 68
Sędziował: Mateusz Złotnicki (Lublin).
Żółte kartki: Kamil Słaby – Dawid Brzozowski, Adrian Błąd, Rafał Figiel, Michał Kołodziejski, Marcin Wasielewski.
Sandecja: Karl Nomm – Dariusz Pawłowski (84 Tomasz Nawotka), Ivan Nekić, Tomasz Boczek, Kamil Słaby – Krzysztof Toporkiewicz (63 Krystian Palacz), Michał Walski, Elhadji Fall, Denis Potoma (63 Robert Kirss), Damian Chmiel (84 Bartłomiej Kasprzak) – Jakub Wróbel (90 Maciej Mas).
GKS: Dawid Kudła – Dawid Brzozowski (81 Daniel Dudziński), Bartosz Jaroszek, Arkadiusz Jędrych, Michał Kołodziejski, Marcin Wasielewski – Adrian Błąd (81′ Grzegorz Rogala), Rafał Figiel, Mateusz Marzec (61 Oskar Repka) – Marko Roginić (74 Sebastian Bergier), Jakub Arak (74 Dominik Kościelniak).
O pierwszej połowie chciałoby się szybko zapomnieć. Rywale, GKS, narzucił swoje warunki gry zdecydowanie przewodząc na boisku. Katowiczanie najczęściej przebywali na połowie Sandecji, której piłkarze nie potrafili przeprowadzić składnej akcji. W 23 minucie szanse na gola miało Potoma, ale mając przed sobą tylko bramkarza posłał piłkę nad bramką. A warto dodać, że to był pierwszy strzał sączersów na bramkę rywali. Katowiczanie wciąż byli przy piłce, a efektem tego był gol. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego na pole karne, piłka znalazła się metr od bramki Sandecji. Powstało zamieszanie i futbolówka po trafieniu w Nekića trafiła do siatki.
Druga połowa to znaczenie lepsza gra gospodarzy. Piłkarze Sandecji ruszyli do zdecydowanych ataków. Bramkarza GKS próbowali Chmiel, Pawłowski i Wróbel, ale brakowało precyzji. Rywale starali się podwyższyć wynik i w 53 minucie po konsultacji z VAR sędzia wskazał na 11 metr, za dotknięcie piłki ręką. Na szczęścia dla Sandecji Nomm znów pokazał klasę broniąc karnego. Biało czarni wciąż atakowali i w końcu po dośrodkowaniu Chmiela, w 68 minucie Wróbel posłał piłkę do siatki uderzeniem głową.
Mimo bardzo trudnych warunków atmosferycznych obie drużyny chciały przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, ale do końcowego gwizdka wynik nie uległ zmianie.