Jest sukces – Sandecja pokonuje GKS Tychy na ich boisku. Po zmianie trenera wielu zastanawiało się czy to pomoże. Tymczasem pod wodzą Tomasza Kafarskiego zespół z ul. Kilińskiego „zarobił” już 4 punkty. Sandecja opuściła ostatnie miejsce w tabeli, ale nie strefę spadkową. Do pełni szczęścia jest jeszcze bardzo daleko.
GKS Tychy – Sandecja Nowy Sącz 2:3 (1:1)
0:1 Boczek (sam.) 19, 1:1 Chmiel 38, 2:1 Wróbel 56, 2:2 Czyżycki 65, 2:3 Boczek 84
Sędziował: Damian Gawęcki (Kielce)
Żółte kartki: Skibicki, Wołkowicz, Czyżycki, Jałocha – Bućko, Kostal
GKS: Jałocha – Biegański, Buchta (85 Połap), Dominguez, Mikita, Nedić, Rumin (85 Dzięgielewski), Skibicki (62 Machowski), Tecław, Wołkowicz, Żytek (46 Czyżycki).
Sandecja: Nomm – Boczek, Piter-Bućko, Wróbel (66 Mas), Maissa Fall, Chmiel (66 Nawotka), Nekić, Palacz, Pawłowski, Potoma, Walski.
Dla obu zespołów był to ważny i trudny mecz. Sandecja przed spotkanie znajdowała się na ostatnim miejscu w tabeli, gospodarze nieco wyżej, ale nie mają jeszcze komfortu bytu w I lidze. Od pierwszych minut GKS próbował narzucić swoje warunki gry, ale Sandecja dobrze się broniła. Nieszczęście przydarzyło się w 19 minucie. Obrońca biało czarnuch próbował wybić piłkę, ale zrobił to tak niefortunnie, że ta wpadła do siatki gości. Zespół z Nowego Sącza próbował szybko odrobić straty, ale GKS częściej był przy piłce co utrudniało Sandecji konstruowanie szybkich ataków. Ale w 38 minucie Chmiel wykorzystał dośrodkowania na pole karne, a mając przed sobą tylko bramkarza tyszan okazji nie zmarnował.
Po przerwie GKS ruszył do ataków i w 50 minucie Sandecję uratował słupek, po strzale Mikity. Piłkarze z Nowego Sącza nie pozostawali dłużni. Kilka chwil później dośrodkowanie na pole karne gospodarzy wykorzystał Wróbel, który strzałem głową pokonał bramkarza GKS. Podrażnieni tyszanie ruszyli z szybkimi akcjami i w 65 minucie mocnym strzałem sprzed pola karnego Czyżycki pokonał Nomma i było 2:2. To nie był koniec emocji. Drużyna z Nowego Sącza poczuła, że można zagrać o całą pulę. Im dłużej trwał mecz, tym większe były emocje, jednak lepiej prezentowali się zawodnicy Tomasza Kafarskiego, którzy dobrze się bronili czekając na okazję do kontry. Ta nadarzyła się w 84 minucie. Podanie na pole karne wykorzystał Boczek kierując piłkę do siatki GKS głową. Gospodarze próbowali za wszelką cenę doprowadzić do remisu, ale biało czarni byli górą.