Tak jak było do przewidzenia mecz biało czarnych z Wisłą był wyrównany, choć bliżej zwycięstwa była Sandecja. To drugi remis w tym sezonie między tymi zespołami. W pierwszym spotkaniu w Krakowie było 0:0, teraz 1:1.
Sandecja Nowy Sącz – Wisła Kraków 1:1 (0:1)
0:1 Łasicki 17, 1:1 Balta (sam.) 85
Sędziował: Leszek Lewandowski.
Kartki: Słaby (SAN), Kosakiewicz – Colley, Fernandez, Duda.
Sandecja: Putnocky – Słaby, Piter-Bućko, Boczek, Kosakiewicz, Iskra, Fall, Walski, Chmiel, Toporkiewicz (57 Mas), Wróbel.
Wisła: Broda – Jaroch, Colley, Łasicki (59 Skrobański), Moltenis, Wachowiak (83 Szot), Balta, Basha, Talar, Fernandez, Rodado (72 Żyra).
Mecz dla obu drużyn był bardzo ważny. Wisła chce wrócić do ekstraklasy, a Sandecja chce uciec ze strefy spadkowej. To właśnie m. in. powodowało, że spotkanie od początku było zacięte. Lepiej rywalizację zaczęli biało czarni, ale brakowało dokładnych podań pod bramką rywali. Po kwadransie gry goście zaatakowali z większa werwą co dało efekt. W 17 minucie po rzucie rożnym Łasicki wykorzystał zamieszanie na polu bramkowym posyłając piłkę do siatki Sandecji. Biało czarni chcieli szybko odrobić straty, ale brakowało szybkich akcji zakończonych celnymi strzałami. Po zmianie stron Wisła zaatakowała, ale zespół z Nowego Sącza dobrze się bronił czyhając na kontry. Im bliżej było końca meczu tym bardziej robiło się nerwowo, ale to Sandecja była groźniejsza. Dogodne sytuacje do zdobycia goli miał Chmiel – dwa razy, wprowadzony Mas, ale ich strzały był niecelne bądź bramkarz krakowian był lepszy. I wreszcie determinacja Sandecji została nagrodzona. W 85 minucie piłkę po dośrodkowaniu uderzył głową Słaby, ta po drodze trafiła w Baltę wpadając do siatki. Remis nie krzywdzi żadnej drużyny, ale niedosyt pozostał.
Teraz przerwa zimowa i przygotowania do wiosennej rundy.