To jest z pewnością sensacja. Ostatnia w tabeli Sandecja ogrywa lidera I ligi, kandydata do awansu, ŁKS Łódź.
MKS Sandecja Nowy Sącz – ŁKS Łódź 1:0 (1:0)
1:0 Szeliga (sam.) 12
Sędziował: Jacek Małyszek (Lublin).
Żółte kartki: Boczek, Walski, Iskra.
Sandecja: Nomm – Iskra, Boczek, Słaby, Pawłowski – Kasprzak, Walski (85 Mas) – Kostal (55 Potoma), Manzorro (63 Lusiusz), Chmiel (63 Piter-Bućko) – Wróbel (85 Palacz).
ŁKS: Bobek – Dankowski (80′ Nowacki), Dąbrowski, Marciniak, Spremo – Trąbka (85 Kort), Kowalczyk (69 Śliwa), Mokrzycki – Pirulo, Janczukowicz (46 Jurić), Szeliga (80 Wszołek).
Zdecydowanym faworytem spotkania byli łodzianie, którzy od początku rywalizacji zaatakowali. Już w 10 minucie sam na sam z Nommem znalazł się Szeliga, ale pojedynek przegrał. Kilkadziesiąt sekund później mocno strzelał Boczek. Jego uderzenie próbował zablokować Szeliga, ale zrobił to tak niefortunnie, że skierował piłkę do własnej bramki. Sandecja niespodziewanie objęła prowadzenie, co piłkarzom z Nowego Sącza dodało animuszu. W 31 minucie Walski strzelał z narożnika pola karnego, ale piłka minęła słupek. W odpowiedzi uderzał Szeliga, ale został zablokowany. Tuż przed przerwą piłka znalazła się w siatce Sandecji, ale wcześnie faulowany był Wróbel i gol nie został uznany.
Po zmianie stron mecz nadal toczył się w szybkim tempie. W 56 minucie Szeliga dośrodkował piłkę do Pirulo, który był w polu karnym. Strzelił, ale prosto w Nomma i Sandecja nadal prowadziła. Biało czarni ani myśleli bronić wyniku. W 66 minucie na strzał zdecydował się Pawłowski, ale piłka po jego mocnym uderzeniu trafiła w słupek. Zespół z Łodzi robił wszystko by wyrównać, ale gospodarze dobrze się bronili. W doliczonym czasie gry Sandecję przed utratą gola uchronił Nomm, który znakomicie obronił strzał Jurića i sensacja stała się faktem.
Fot: Arch. klubu – Adrian Maraś