Się da! – felieton

Cuda się zdarzają. Byłem przekonany, że pod rządami UKOCHANEGO PANA PREZYDENTA, Z SZACUNKIEM ZAWSZE i jego wspaniałych (z pełnym uszanowaniem) specjalistów od kultury, nie obejrzę w NS dobrego przedstawienia teatralnego. To co w miejskiej, czyli ratuszowej jesieni kulturalnej (potocznie: festiwal teatralny) lansowano, liche było (pomijając wyjątki) i raczej zniechęcało. Przyzwoita frekwencja nic tu nie zmienia, bo na bezrybiu i rak ryba.

Tymczasem w instytucji prowadzonej przez Marszałka Województwa – DOBRODZIEJA NASZEGO i SĄSIEDNICH POWIATÓW, z historyczną nazwą „Sokół” (fizycznie w NS, ale z budżetem zarządzanym przez Kraków) zagościł ogólnopolski projekt TEATR POLSKA. Szumnej reklamy nie było (a szkoda), banery nie fruwały na wietrze (a szkoda), śmietanka towarzyska miejscowa nie uległa poruszeniu (a szkoda). Szeptanka między znajomymi, co dla przyjemności na wydarzenia uczęszczają, słaba była i rachitycznie działała, aliści strona internetowa „Sokoła” prawidłowo informowała, a widzowie udający się do tamtejszego kina („Sokół” to głównie kino!) z zaciekawieniem spoglądali na informację o przedstawieniach.

Mimo takie zrządzenie losu wieść się rozniosła i szanowna publiczność największą salę przybytku wypełniała; i bardzo dobrze. Ponieważ to już 16 edycja (objazd trwa od lat piętnastu) to i jakaś grupka koneserów w naszym mieście zapewne się ukształtowała.
Program TEATR POLSKA organizowany jest, od 2009 roku, przez Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego (siedziba w Warszawie). To państwowa instytucja kultury, która zajmuje się promocją, animacją i dokumentacją życia teatralnego. Jej patron, profesor Zbigniew Raszewski (1925 – 1992) historyk, pisarz, to jeden z najwybitniejszych uczonych w historii kultury polskiej. Przed laty zaczytywałem się w jego fundamentalnej pracy „Krótka historia teatru polskiego” (Warszawa 1977), która krótką nie była, bo obejmowała okres od prapoczątków do 1939 roku. Czytało się to znakomicie; dzisiaj też polecam.
TEATR POLSKA to program stworzony po to, żeby dotrzeć do miejscowości, „w których na co dzień brakuje teatru instytucjonalnego” (zawodowego). Na liście obok NS znalazły się (między innymi; wypisuję losowo z alfabetycznego zestawienia): Biłgoraj, Czechowice-Dziedzice, Drawsko Pomorskie, Ełk, Goleniów, Jaświły, Konin, Lubrza, Milicz, Nowa Sól, Ostróda, Pawłowice, Szczekociny, Tczew, Wałcz i Zduńska Wola. Tu, jak i w naszym miasteczku, zawodowej instytucji artystycznej, czyli teatru zawodowego, nie ma. A w górzystej okolicy takowe są. Rabka-Zdrój ma 16 978 mieszkańców i jest 437 gminą w Polsce; zawodowy teatr ma. Zakopane – w czerwcu 2024 roku liczyło 25 100 mieszkańców; zawodowy teatr ma. Nowy Sącz ma 80 tysięcy mieszkańców, a ze Starym Sączem i gminą Chełmiec tu już siła stu trzydziestu paru tysięcy osób – teatru zawodowego nie ma, a Tarnów w 2024 roku miał 103 tys. mieszkańców; teatr zawodowy posiada.
To, że „załapaliśmy się” do ogólnopolskiego programu teatralnego to duże szczęście, bo przyjechało do nas kilka znakomitych spektakli. W tym roku do programu zgłoszono 177 przedstawień spośród których Zespół do spraw artystycznych wybrał trzynaście. W NS zobaczyliśmy cztery.

„Hamlet – Komentarz” - spektakl Teatru Pieśni z Wrocławia. To jeden, z najbardziej nowatorskich zespołów europejskich. Ich spektakl - zjawiskowe wydarzenie! Reżyser Grzegorz Bral jest twórcą „aktorskiej metody Brala”. Stworzył teatralne laboratorium do poszukiwanie nowych technik i środków aktorskiej ekspresji. Sam spektakl pokazał pełną integrację polifonicznego, (wielogłosowego) śpiewu, tekstu, głosu, ruchu, gry aktorskiej, kostiumów, tańca, scenografii. Stworzona całość - na poły teatralna, na poły operowa - odwoływała się do wyobraźni widzów i ich wrażliwości. Zdarzenia rozgrywają się na kilka miesięcy przed właściwą akcją klasycznego, szekspirowskiego dramatu (zabójstwo starego króla). Jednak tragedia rozpoczyna się daleko wcześniej, bo w chorym funkcjonowaniu rodziny. Reżyser obserwuje to, co dzieje się w głowach postaci. Hamlet zostaje wtłoczony w schemat; utracił własną tożsamość. Pada pytanie „jak żyć” gdy  nie można być sobą i gdy słowa potrafią zabijać, jak miecze. Feeria dźwięków, ekspresja aktorów, ruch, gesty stworzyły niesamowitą całość. Spektakl zakończyła długa, bardzo długa owacja widzów. Dopełnieniem była nader rzeczowa rozmowa publiczności z reżyserem (duża osobowość).
    Kolejna prezentacja: „Pięć i pół człowieka” w wykonaniu Olsztyńskiego Teatru Lalek. Przedstawienie dla dorosłych. Opowiadane wydarzenia zaczerpnięte została z reportażu Andrzeja Mularczyka (1930–2024). Historia siedemnastoletniego Stacha i nieco starszej żydówki Sary, to młodzieńcza miłość (rodzi się dziecko) brutalnie przerwana okropnościami wojny (Niemcy, Rosjanie). Stach zostaje sam i musi żyć, z wciąż rozgrywającą się, w nim samym, tragedią. Autor tekstu i reżyser Andrzej Bartnikowski poprowadził spektakl w sposób nader ascetyczny. Oszczędna gra aktorów i minimalistyczny sposób operowania rekwizytami, traktowane razem, podkreśliło dramatyzm sytuacji, skutecznie zacierając granicę między rzeczywistością, a teatrem. Użycie w scenografii drewna (deski, figurki, okrąglaki, wióry) zbudowało prostotę i naturalność przekazu, ale stworzyło też przestrzeń do gry wyobraźni. To teatr lalek (tu bardziej żywego planu, formy) bardzo wysokiej próby. Długotrwała, znacząca cisza po zakończeniu, a potem oklaski na stojąco, bardzo pozytywnie skwitowały przedstawienie. Interesująca rozmowa, z twórcami i aktorami, dopełniła całości. 
I dwa monodramy. Pierwszy to „Historia Jakuba” (tekst: Tadeusz Słobodzianek; reżyseria: Aldona Figura). Łukasz Lewandowski (aktor) w mistrzowski sposób opowiada dramatyczną historię grając główną postać i kilka innych, towarzyszących życiu Jakuba/Mariana. Bohater - Polak, ksiądz, filozof -  w dojrzałym wieku dowiaduje się, że jest Żydem. Inspiracją była prawdziwa postać księdza, żyjącego do dziś w Jerozolimie. I on i jego sceniczny odpowiednik poszukują odpowiedzi na pytanie - kim jestem. Próba integracji dwóch światów wydaje się niemożliwa. Pozostaje samotność.

Mieliśmy okazję zobaczyć prawdziwą sztukę aktorską. Znakomity warsztat, precyzyjne opanowanie sceny (na której tylko jedno krzesło), świetny kontakt z publicznością, żonglowanie nastrojami (tragizmu, komedia, ironia), to tylko niektóre walory wspaniałej kreacji. Ten wieczór był pełen wielkiej sztuki aktorskiej w wykonaniu Łukasza Lewandowskiego. Owacja na stojąco.
Monodram drugi, brawurowo zagrany przez Agnieszkę Skrzypczak (Teatr im. Stefana Jaracza z Łodzi – spektakl roku!) to historia młodej kobiety (dziewczyny) nie stroniącej od alkoholu i narkotyków. Jej fraza językowa pełna jest wulgaryzmów i brutalnych treści – jest agresja, furia. Los rzuca wyzwanie. Niespodziewana miłość, ciąża, śmierć noworodka (córeczki). Czy się załamie? Bohaterka wychodzi z tego życiowego starcia odmieniona. Wiele musiała stracić, żeby odnaleźć lepszą siebie. Agnieszka Skrzypczak zahipnotyzowała publiczność (w większości młodzieżową). Takiej dawki emocji na scenie się nie spotyka. To była wybitna kreacja (nagrodzona!). Szkoda, że organizatorzy pokazali ten spektakl o godzinie 12:00 – właściwie tylko dla młodzieżowej widowni. Warto wrócić do tego tytułu („Ifigenia ze Splott” – autor to Walijczyk Gary Owen; tłumacz i reżyser to Filip Gieldon) prezentując go daleko szerszej widowni. Jego doskonałość można skwitować powiedzeniem: szkoda, że państwo tego nie widzieli! Osobiście gorąco polecam – to znakomite aktorstwo. Świetny, poruszający i znakomicie zrealizowany monodram.
Nieco obok, bo nie w programie Teatr Polska, ale w tym samym przedziale czasowym (przedsięwzięcie: Sądecki Festiwal Muzyczny IUBILAEI CANTUS) zobaczyliśmy w „Sokole” spektakl „Przesłuchanie człowieka: rzecz o Przemysławie Gintrowskim”. To też znakomite (z opisywanych najbardziej poetyckie) przedstawienie. Zetknięcie barda (po śmierci), w niebiańskiej poczekalni, z wprowadzającym do nieba (?) aniołem, jest oryginalnym pomysłem dramaturgicznym. Przedstawienie emanuje delikatnością, zwiewnością chociaż ma zabawne i ostrzejsze momenty. Kto kogo przekona do swojego spojrzenia na ziemskie życie i wieczność? Pozorna przewaga anioła staje się, w miarę rozwoju akcji, coraz bardziej pozorna. Jest o Herbercie, są świetnie zaśpiewane piosenki (pieśni?) Gintrowskiego, jest muzyka znakomicie „grająca” w spektaklu, są wreszcie bardzo dobrze dobrane efekty scenograficzne (końcowy film). Występują Adrianna Kieś i Przemysław Tejkowski (też reżyser spektaklu). Oboje prezentują bardzo profesjonalne aktorstwo obdarzone kulturą i wrażliwością. Warto zauważyć, że Przemysław Tejkowski to sądeczanin, którego aktorstwo (i nie tylko) okazało się zbędne (od dawien dawna) dla włodarzy tego miasta. Ostatecznie przygarnął go Rzeszów i ma z tego korzyści.
Te pięć spektakli, obejrzane w pewnej bliskości czasowej, złożyły się na prawdziwą ucztę teatralną. Projekt TEATR POLSKA oferował 13 przedstawień – do NS trafiły cztery. Żal, że o pozostałych można było tylko przeczytać w teatralnym programie. Zadecydowały tak zwane czynniki obiektywne (jak zwykle). Trudno było uzgodnić terminy teatrów i „Sokoła”. Miejscowy budżet też na wiele nie pozwalał. Wprawdzie to mecenat państwowy opłacał wszystko to co wiązało się z częścią aktorską i teatralną, a organizator płacił za noclegi, też dokładał teatralną salę, to jednak możliwości w tej „miejscowej” części zbyt wielkie nie były. Trzeba jednak obiektywnie przyznać, że „Sokół” zrobił dobrą robotę, na poziomie impresaryjnym. A „głową” odpowiadała za to pani Mira Wiktorowska, która dokonała wyboru spektakli i nad całością panowała. Osobiście doglądała i przygotowania, i przebieg każdego spektaklu (sam widziałem), chociaż na scenę nie wchodziła, jak to w zwyczaju festiwalu miejskiego się przyjęło. Brawo Pani Miro – brawa, za całokształt, zasłużone.
Na koniec – po całej serii zdarzeń, w których dominowało przekonanie, że w miejskiej kulturze robionej przez Ratusz się „nie da”, to tym razem, z poziomu organizacyjnego Marszałka Województwa oraz finansów Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego „się dało”! I to tyle; a instytucjonalnego teatru zawodowego w NS dalej brak. Do poczytania za tydzień.
Jan Zawił

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Facebook
Instagram

Poprawa dostępności strony