Sądeczanin Mieczysław Zając łamie wszelkie konwenanse związane z “tirowcami”, bo nie tylko kierowcy tirów są “na ustach ludzi”, ale i mniejsze pojazdy także jeżdżą po świecie, w tym przypadku po Europie.
Nasz bohater jest kierowcą busa, przedstawiciela jednej spod sądeckich miejscowości. W swoim samochodzie przewiózł różnorakie towary, różnorakiej wartości.
– Dostaję zlecenie i jadę pod wskazany adres. Wiozę np. część do samolotu przez pół Europy i np. testy na covid-a – opowiada M. Zając. – W moim, przecież nie dużym, aucie wiozłem części do wiatraków prądotwórczych, ale i zdarzało się wieźć paczuszkę 10 kg na odległość 1000 km i co istotne nie miałem pojęcia co to było… Był towar spod Barcelony, chińska dzielnica, załadunek godz. 21-dzwonię, a gość mi mówi że nie gotowy… Czekam… O 22-giej telefon, że czekają w ulicy obok… Podjeżdżam, a tam z osobówki wrzucają mi 2 palety, ofoliowane…do Belgii… Wypisują papiery i jazda…A tam na miejscu, wieczorem, jak z filmu, ciemna ulica, uchyla się garaż, wjeżdżam… 4 pokolenia mafii… Najstarszy dowodzi. Ściągają paletę, grzecznie biorę podpis i odjeżdżam… Dosłownie jak w filmach – kontynuuje nasz rozmówca.
– Dyskrecja najważniejsza, kierowca busa nie wnika co wiezie konkretnie, komu, i za ile. Ma odebrać, dostarczyć i tyle. Mam wiele miłych, choć nie tylko, wspomnień. Te miłe, to np. przeprowadzka małżeństwa z Anglii do Hiszpanii. Bardzo mili ludzie. Wszystko trwało od po południa w poniedziałek do środy rano. Dałem radę – śmieje się Mietek. – Na swojej drodze napotkałem także wspaniałych Włochów, Hiszpanów, ale i zimnych Finów i panie w szpitalu psychiatrycznym w Norwegii. Mówi się że Niemcy źli itd… Rzadko kiedy mi się zdarzało żeby Niemiec,Francuz,czy ktokolwiek był nieprzyjazny. Owszem, mieli gorsze dni, ale bardziej swój był dla mnie, jak to się mówi, wilkiem… Ostatnio Fin,starszy pan, powiedział że pełno Polaków przyjeżdża na załadunki, ale jestem pierwszym z którym sobie może po angielsku pogadać. Uczmy się więc, to dużo pomaga.
– Zawsze najmilej wspominam kursy kiedy mam wolny czas, w weekend np. mogę coś po drodze zwiedzić, zobaczyć, dzięki temu byłem na plażach Malty, widziałem Omaha Beach i muzea tam, widoki nad Niceą, czy Barcelonę i plażę południa Hiszpanii. Wiem jak jest na Sycylii, ale i w pięknej Skandynawii. Podróże kształcą – kończy nasz bohater.
Już praktycznie po zakończonej rozmowie, p. Zając przypomniał sobie o śmiesznym, wesołym zdarzeniu we Francji.
– Była kontrola francuskiej żandarmerii. Żandarm zapytał czy mówię po francusku, odpowiedziałem, że bardziej po angielsku. Wziął dokumenty, popatrzył i zapytał: Piwo, wódka, śliwowica? Rozbroił mnie, okazało się że ma znajomych Polaków. Sprawdził dokumenty, pokazał co nie tak i zapytał czy ja z “ruskiego” Disneya… Ja… zdziwiony, a on mi mówi, że wilk i zając, a tak… Tak – odpowiedziałem. Pośmialiśmy się. Dodał, że te bajki jego córki oglądają. Takie kontrole to mogę mieć – to już koniec, roześmiał się nasz rozmówca.
fot. M. Zając
Uuu prawie jak z filmu Transporter! Pan Mietek może konkurować z Jasonem Stathamem!
Nawet łysy jest🤣
A no właśnie 🤣
Gas skacze, prąd skacze to i Zając skacze..
Brawo Panie Jajac Mieczybaw😁 to prawda, że dostałeś propozycję z Rzymu na kierowcę Papamobile??
Taaa,a jak zrobię licencję pilota to Air Force One mam latać🤣
Brawo pozdrawiam było ,,cęźarówką przez świat ”,” boso przez świat”…a może być busem po Europie, albo Z ZAJĄCEM SKACZEMY PO ŚWIECIE mięciutkie pozdrawiam
”