Nie było sukcesu, którego oczekują kibice i piłkarze. Jest natomiast dramat, jest dno tabeli. Sandecja przegrywa kolejny mecz i pozostaje w strefie spadkowej na dłużej bowiem rywale gromadzą punkty i się oddalają.
Sandecja Nowy Sącz – Odra Opole 0:2 (0:1)
0:1 Niziołek (karny) 21, 0:2 Kamiński 48
Sędziował: Łukasz Karski (Słupsk)
Żółte kartki: Nomm, Fall, Boczek, Kirss – Haluch.
Sandecja: Nomm – Boczek, Chmiel, Iskra (59 Palacz), Kasprzak (46 Kirss), Maissa Fall, Nawotka (73 Mas), Nekić, Potoma (73 Walski), Słaby (59 Pawłowski), Wróbel.
Odra: Haluch – Czapliński, Galan, Guzdek, M. Kamiński, W. Kamiński, Niziołek, Nowak, Pikk, Spychała, Żemło.
Dla obu zespołów był to niezwykle ważny mecz, bo są zagrożone spadkiem i znajdują się (przed tym meczem) w strefie spadkowej, a zwycięstwo pozwoliłoby awansować.
Mecz rozpoczął się o ataków Sandecji, ale niewiele wynikało. Czas upływał a dobrych, szybkich składnych akcji brakowało. Na połowie rywali dwoił się i troił Chmiel, ale nie zdołał pokonać bramkarza Odry. Po kwadransie gry zespół gości śmielej zaatakował i w 16 minucie po jednej z akcji Słaby chcąc wybić piłkę z pola karnego faulował rywala. Sędzia wskazał na wapno. Ta sytuacja z pewnością będzie długo wspominana, bowiem rzut karny był strzelany trzy!!! razy. Po pierwszym uderzeniu, obronionym przez Nomma, sędzia nakazał powtórkę – bramkarz Sandecji wyskoczył przed linię bramkową. Drugi strzał z „wapna”, znów broni Nomm, a sędzia znów nakazuje powtórkę z tego samego powodu. Trzeci raz Niziołek już wykorzystuje. Jakby tego było mało sędzia przy tej okazji pokazał trzy żółte kartki piłkarzom Sandecji. Nietrudno się domyślić, że ta sytuacja mocno wpłynęła na poczynania zawodników z Nowego Sącza, z których uszło powietrze, choć starali odrobić straty, ale się nie udało.
Po przerwie mecz rozpoczął się dla Sandecji najgorzej jak mógł. Pierwsza akcja gości zakończyła się golem. Sprzed pola karnego na strzał zdecydował się Kamiński i piłka znalazła się w siatce. Ten gol podciął zupełnie skrzydła biało czarnym. Piłkarze z ul. Kilińskiego próbowali coś zrobić, atakowali, ale niewiele z tego wynikało. Sandecja przegrała i zrównała się punktami z ostatnią Skrą, która wygrała swój mecz.