Boksujemy – felieton

        Kiedyś, żeby uspokoić skołatane nerwy,  postanowiłem, że będę boksował… a co. Obserwacja upewniła mnie, że mam wszelkie talenty, potrzebne do uprawiania tego sportu.

Zauważyłem, że potrafię godzinami wysiadywać przed telewizorem. Nawet nie wiem, kiedy noc zapada, a kiedy ranek świta. W ten sposób energia się we mnie magazynuje, bez podpinania do paneli słonecznych i innych takich wynalazków. Jest „jak znalazł” do boksowania.

Obejrzałem też siebie pod kątem  osobniczej anatomii. Z pewnym zdziwieniem skonstatowałem, że posiadam dwie ręce – prawą i lewą, albo odwrotnie. Co by nie pisać, to się w boksie przydaje. Nogi też mam. Trochę krzywe, ale ujdzie w tłumie, razem ze spodniami. Tymi nogami chodzę w przód, w tył i na boki (byle się w głowie nie zakręciło), a to potrzebne do robienia uników.

Twardość w sobie  posiadam. Ona kamieniem we mnie tkwi i niczego nie przyjmuje. Wrogie podszepty o upadku się nie przedostają. Każdy intelektualny cios ustoję. Na dodatek pot z siebie mogę wyciskać, jak pawęż (drąg taki) ze siana.

Mam zasady. To nie je, to rękawica bije. Osobiście milusi jestem. Natura u mnie łagodna, jak u byka (byczka) Fernando, co to był zwierz ogromny, z jeszcze większym serduchem. Kwiatki, skubany, wąchał i do poezji się garnął (podobno).

Jeszcze oko u mnie celnie wycelowane. Muchę w locie z kilometra wypatrzę, bez lornetki. Możliwe, że to samolot, ale to i tamto lata. Istnieje też taka ewentualność, że o „wypatrzeniu” ktoś mi tylko opowiedział bez lornetki. Celność dla boksera najważniejsza. Przeciwnika musi zobaczyć. Na węch oceniać nie wypada. Etykieta taka.

Z przeciwnikiem zabawa jest dużo większa niż bez. On stać powinien, ale czy jakiś kręgosłup posiada? Bez niego (kręgosłupa) giętki jest – jak trzcina. Uchyla się, chwieje, w końcu leży. Boksować z leżącym nie należy, aliści on jak wąż boa cielskiem opleść może i walkę wygrać. Uważać trzeba.

Przeciwnik najczęściej rękami macha. To zostało ustalone. Macha i macha, ale zboża nie miele. Samotny wiatrak stojący na ojczystym polu więcej pożytku przynosi.

Możliwe, że on w gałę kopie (przeciwnik nie wiatrak). Tu nie ma jasności. Może kopanie odbywa się bez gały. Ta czynność (kopanie) jest dla wszystkich zbawienna. Ona lud opromieni, z Egiptu jak z niewoli wyprowadzi i nędzarzy przerobi w zwykłych zjadaczy chleba – bez masła.

Przeciwnik władzę ma i na koszulce, w postaci napisu, ją nosi. Sponsor mu kazał. Treść postrach siać musi – jak rolnik małorolny. Z ręki sieje, nie z ciągnika –  ruchem zasiębiernym przedsięrzutnym – raz,dwa, raz, dwa. Tak to jakoś leci. Cudownie.

Co pewien czas z moim Ratuszem, w aktualnym remoncie, boksować się usiłuję. Na początku wyzwanie przyjmuję. Tak się zawsze robi przed wyjściem na ring. Elegancja taka. Gong. Ja o teatrze zawodowym cios wypuszczam – przeciwnik uskakuje. Ratusz bzdurną nazwą ronda atakuje. Ja cios felietonem na trzy strony wyprowadzam. Władza miejska pożyczką na stadion kontruje. Ja się zasłaniam udając, że spłacać z chęcią mogę.

Boksuję z kulturą, gracją i rozumem.  Nigdy nie wygrałem. Jestem jak ta papuga, która w lustrze siebie zobaczyła. Postała, popatrzyła i się odezwała: no…ze mnie to kawał byka.

 Zastanawiam się, czy nie lepiej walczyć ze sobą. Od razu będę bokserem i swoim przeciwnikiem. W ten sposób stanę się wynalazcą trzeciej ścieżki w własnym grodzie, a to już coś. Skuteczność mi się podniesie z poziomu zerowego na niebotyczne wyżyny.

Na razie chłonę wiadomości o kolejnych galach boksu  klasycznego i tego z dodatkiem „kick”. Radość mię rozpiera, że NS boksowaniem stoi. To się już w kraju na największą telewizję wolnych ludzi przeniosło. Lud chce, to ma. I dobrze – tak trzymać. I najważniejsze –  UKOCHANY PAN PREZYDENT NS Z SZACUNKIEM ZAWSZE boksowaniu sprzyja, co na każdym plakacie z pięścią widnieje.

Z utęsknieniem czekam na kolejną, miejską galę tego i tamtego boksowania. A w mojej potyczce na zwycięstwo nie liczę. Wprawdzie żyjemy póki boksujemy, ale nadzieja ledwo, ledwo się tli.  Aktualnie na obóz kondycyjny się udaję. Do poczytania po długich ŚWIĘTACH.  

Jan Zawił 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Facebook
Instagram

Poprawa dostępności strony