Pierwsze zwycięstwo Sandecji na swoim stadionie – nagroda za walkę

Wreszcie kibice, ale również zawodnicy, trenerzy odetchnęli z ulgą – jest zwycięstwo przy Kilińskiego 47, a jak mówili niektórzy – klątwa zdjęta! Mecz nie był porywającym widowiskiem, choć ambicji piłkarzom nie można odmówić. I właśnie dzięki nieustępliwości, walce do końca trzy punkty zostały w Nowym Sączu.

Sandecja Nowy Sącz – Sokół Kleczew 2:1 (0:1)
0:1 Oskar Kubiak 39, 1:1 Przemysław Skałecki 67, 2:1 Wiktor Pleśnierowicz 82.
Sędziował: Tomasz Wajda (Żywiec).
Żółte kartki: Kamil Ogorzały, Rafał Wolsztyński, Wiktor Pleśnierowicz, Siméon Ouré, Kacper Ćwielong, Tomasz Nawotka – Oskar Kubiak, Konrad Kargul-Grobla, Mateusz Bartosiak, Aleksander Kubacki.
Czerwona kartka: Dawid Retlewski (po meczu, Sokół).
Sandecja: Jeleń – Pleśnierowicz, Słaby, Ziętek (58 Ćwielong), Ogorzały, Kłos (58 Nawotka), Skałecki, Kołbon (75 Kasprzak), Oure (75 Smajdor), Pietraszkiewicz, Piszczek (16 Wolsztyński).
Sokół: Szymkowiak – Kostewycz, Bartosiak, Janiszewski, Kargul-Grobla, Sangowski (65 Kubacki), Smoliński, Laskowski, Śliwa, Kubiak (76 Zimmer), Retlewski.

Mecz rozpoczął się od odśpiewania hymnu Polski. Kibice w ten sposób uświetnili 11 listopada. Później na boisku zaczęła się walka i ataki Sandecji, ale brakowało dokładnego rozegrania pod bramką rywali, którzy po kwadransie przejęli inicjatywę. Rywale grali dużo z kontry, co sprawiało sądeckiej obronie sporo kłopotów. W 39 minucie tuż przed polem karnym Sandecji został sfaulowany rywal. Bramkarz Sandecji ustawił mur, ale jak się okazało źle i zawodnik rywali, Kubiak, mocnym strzałem obok ustawionych piłkarzy gospodarzy posłał piłkę do bramki Jelenia.
Po zmianie stron Sandecja ruszyła do ataków, ale zawodnicy Sokoła dobrze się bronili często zagrażając bramce Sandecji. Jednak po godzinie gry piłkarze z Nowego Sącza przystąpili do bardziej zdecydowasnych ataków. Pod bramką rywali co chwilę się kotłowało, ale niewiele z tego wynikało. Na szczęście w 67 minucie w zamieszaniu podbramkwym Skałecki posłał do bramki Sokoła i zrobil się remis. PO wyrównaniu stało się coś czego nie było od początku sezonu. Zespół zaatakował jeszcze energiczniej. POd bramką rywali niemiłorsiernie się kotłowało. Strzelali Wolsztyński, Pieraszkiewicz, ale bramkarz z Kleczewa znakomicie bronił. Jednak w 82 mincie już nie zdołał wybić piłki po strzale Pleśnierowicza. Sancdecja wygrała pierwszy mecz na swoim stadionie od początku gry w II lidze.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Facebook
Instagram

Poprawa dostępności strony