To trwało kilka minut. Nad Librantową przeszła trąba powietrza wyrządzając ogromne straty. Żywioł zerwał dachy, zniszczył garaże, połamał słupy energetyczne niskiego napięcia, telefoniczne. Drzewa pękały niczym zapałki. Od kościoła w górę, przez prawie kilometr, widać ogrom zniszczeń. Przez chwilę było bardzo groźnie bowiem wiatr rzucił blachę, jaką pokrywa się garaże, na linię wysokiego napięcia.
– To trwało może pięć minut – opowiada Marian z Librantowej. – Był ogromny huk, wiatr, ciemno. Nie wiedzieliśmy co się dzieje. Żona z dziećmi schowała się w piwnicy. Ja próbowałem ratować co się da, ale niewiele mi się udało. Trąba zerwała dach, a deszcz dokończył dzieła. Dom jest zalany i to jest problem. Nie wiem kiedy znów się wprowadzimy.
W Librantowej stało się też coś niezwykłego. To, że pojawili się strażacy z PSP oraz OSP to właściwie coś normalnego. Wszyscy rzucili się do zabezpieczenia domów. Ale do pomocy ruszyli sąsiedzi, mieszkańcy Librantowej. Co chwilę pojawiali się młodzi ludzi oferując pomoc. Nikt nie narzekał, wszyscy pracowali.
Przywracanie normalności będzie trwało długo.
Trąba powietrzna opuszczając Librantową zahaczyła też o Koniuszową. Pod jej naporem padły drzewa, na kilku do mach wiatr zerwał dachówki.