Pogoda sprzyja więc nad wodami tłumy ludzi. Tak było we wtorek (18 lipca) w Jurkowie na kąpielsku. Odpoczywał tam również będący na urlopie sierż. szt. SG Kamil Ciapała z KOSG. W pewnym momecie zauważył, że kąpiąca się dziewczynki zaczynają się topić. Wskoczył do wody ratując im życie.
Zdarzenie było dramatyczne w swoim przebiegu. Rodzice dziewczynek widząc co się dzieje, zaszokowani stali w wodzie w miejscu, gdzie jeszcze było czuć dno, gdyż nie potrafili pływać. Oczywiście gapiów nie brakowało, ale tylko sierżant sztab. Kamil Ciapała interweniował. Wyciągnął dziewczynkę, która już zaczęła sinieć, ale była przytomna, po przekazaniu jej rodzicom, doiwedział się, że jeszcze ich druga córka zniknęła pod wodą. Funkcjonariusz SG od razu wrócił do poszukiwań drugiego dziecka. Ale bardzo mętna woda utrudniała poszukiwania dzidwczynki. Po kilkukrotnym zanurkowaniu Kamil poczuł włosy dziecka na łydce i wyłowił nieprzytomną 14-latkę, która już nie oddychała.
Na brzegu osamotniony funkcjonariusz SG podjął się resuscytacji krążeniowo-oddechowej dziecka w celu przywrócenia jej funkcji życiowych. Kiedy dziewczynka odzyskała oddech oraz przytomność przekazał 14-latkę rodzicom, którzy zabrali dwójkę dzieci do szpitala.
Po całym zdarzeniu funkcjonariusz zwrócił uwagę na to, że nikt z wypoczywających nad wodą nie reagował. Było to dla niego niezrozumiałe, że podczas całej akcji ratowania dzieci brak było jakiejkolwiek pomocy ze strony innych wypoczywających osób na tak dużym akwenie wodnym.
– Nikt nie wzywał pomocy, ani nawet nie próbował stworzyć tzw. łańcucha życia – poinformował sierż. szt. SG Kamil Ciapała.
W Karpackim Oddziale Starży Graniczej są dumni, że mają tak dzielnego kolegę, który w tych trudnych okolicznościach wykorzystał swoje umiejętności pływackie, zachował zimną krew, skutecznie zareagował i uratował dwa życia.
Źródło: KOSG