Jak do tej pory MKS Sandecja to jedyne stowarzyszenie w centralnych rozgrywkach, które nie dokonało rozliczenia za miniony sezon, za kolejny spadek. To się właśnie zmieniło. Okazało się, że zdaniem władz klubu winien wszystkiemu jest Paweł Bielak, człowiek w klubie, przy drużynie od wszystkiego.
Jest, był, związany z Sandecją od zawsze. O klubie wie wszystko, zawsze był na każde zawołanie, ba nie trzeba było wołać on wiedział, co w danym momencie trzeba zrobić, komu pomóc, co przynieść, itd., itd…. Teraz okazuje się że za mało, okazał się za drogi i trzeba na nim oszczędzać. Ta decyzja wywołała wśród kibiców nie tylko ogromne zaskoczenie, ale wręcz oburzenie. Jak to człowiek, który całe życie spędzał przy Sandecji tracąc też zdrowie, nie jest potrzebny, a tymczasem w klubie zatrudniony jest ktoś, oczywiście z Krakowa, który „zajmuje” się promocją klubu. Oczywiście z odpowiednią pensją.
Nie są to jedyne zwolnienia, w gronie osób, na której trzeba oszczędzać znalazła się pani z administracji.
Jeżeli mówimy o oszczędzaniu to może warto powiedzieć ile kosztowały podatników, czyli mieszkańców Nowego Sącza pensje grupy trenerskiej, zawodników, np: od najniższej pensji do najwyższej, ile trzeba było zapłacić ochronie meczów z Krakowa, ile za catering, itd…
Może niech prezes pokaże czemu nie zatrudnił najtańszej ochrony tylko firmy od kolegi !