O tej książce można by mówić godzinami, albo nie powiedzieć nic. Milczeć i wsłuchać się w ciszę. Słowa są tu zbędne. Tylko ta melodia i Wy. Głuchy dźwięk serca i oddechu. Zapach papierosów, białe kreski na stole, pigułki, muzyka i One…
Patrzę w sufit, myślę… One…. To One są muzyką. Gorzką uwerturą zamkniętą na kartach tej historii. Lukrowym obłokiem waty cukrowej, która słodką wcale nie jest i nie będzie. Lukru już nie ma. Spłynął razem ze łzami, a puszysta chmurka kaleczy duszę niczym wata szklana dłonie.
Jest pusto, nie wiem już czy jasno czy ciemno. Ciągły brak ciszy. Tylko ta melodia i znowu One… Es i Melodia… Jedność, a jednak w kawałkach. One… Ona… One… I Ich słowa. Jej słowa… Jedna dusza w dwóch ciałach.
Płynę i tonę na przemian. Płynę z nurtem słów, tonę w uczuciach, a w oddali nadal gra muzyka. Piękna, uzależniająca, harmonijna…
One są melodią. Ta książka to melodia. Cała gama nut i dźwięków. Chcecie Je poznać? Przeczytajcie i wsłuchajcie się w tekst wyczarowany przez Martę Bijan. Naprawdę warto!
Przeczytana: styczeń 2021
Ocena: 10/10
Tak poetyckiej recenzji nie czytałam chyba nigdy! Z chęcią przeczytam tę książkę