Poniedziałek to już ostatni dzień III Peryferiady Beskidzka Kanikuła Filmowa. Wczoraj wieczorem odbyło się bardzo ciekawe i długie spotkanie znanego i lubianego aktora Rafała Zawieruchy, którego przepytywali dwaj krytycy filmowi Łukasz Maciejewski i Filip Nowak. Opowieściom nie było końca. A później zaprezentowano film „Księstwo”.
Bohater wieczoru, Rafał Zawierucha przez wiele minut opowaidał io zawodzie, o pracy na planie. Były anegdoty, opowieści, było po prostu bardzo ciekawie.
– Cieszę się, że widzę tyle twarzy. A początek? To było już tak dawno, chyba 2009 rok. „Księstwo” to była dla mnie pierwsza rola główna, którą wybitny reżyser Andrzej Barański powierzył mnie. Moje spotkania z nim nie obfitowały w słowa, ale w coś znacznie więcej, coś czego się nie da nazwać. On „rozmawiał” ze mną, z nami poprzez swoją obecność, uśmiech, dwa zdania, słowa o jakieś scenie czy mu się podoba czy nie…U Andrzeja Barańskiego czas rozciąga się do nieprawdopodobnych rozmiarów. Na planie, gdzie jest wiele osób on potrafił tym zarządzać. Pamiętam, kiedy dostaliśmy krótkofalówki, po to by szybko powiedzieć akcja i po nagranej scenie stop. Pan Andrzej oczywiście pracował z tym urządzeniem, ale słyszalne było tylko „cja” i „op”. Na szczęście wszyscy wiedzieli o co chodzi…To mnie bardzo bawiło. Rozmawialiśmy o tym na planie, bo to były tak abstrakcyjne hasła, ale mimo to, były to dla nas hasła powrotu do rzeczywistości…On stwarza na planie takie dwa światy. Świat filmu, który jest od cja do op, ale jest światem totalnie magicznym, zupełnie oderwanym od rzeczywistości…Od początku mojej drogi aktorskiej zwracałem uwagę na głos. Patrząc na wyjątkowych, wybitnych aktorów jak Zbigniew Zapasiewicz czy Tadeusz Łomnicki, który w sekundzie zmieniał się z dziadka w młodzieńca i odwrotnie, to dla mnie było motorem by stać się aktorem…Każdy z nas jest na odpowiednim miejscu i robi to co do niego należy…
Dzisiaj na zakończenie Peryferiady o godz. 19.15 spotkanie aktorką Marią Maj oraz prezentacja filmu “Wszystkie nasze strachy”.