Nie tego się spodziewali kibice, nie mówiąc do piłkarzach. Porażka Sandecji i to z rywalem, który był przed tym meczem w strefie spadkowej (awansował wyżej) powoduje, że widmo najgorszego jest coraz bardziej widoczne. Drużyna nie zdobywa punktów, budowa stadionu w impasie, jednym słowem dramat trwa.
Sandecja Nowy Sącz – GKS Jastrzębie 1:3 (0:2)
0:1 Bednarski 5, 0:2 Ali 11, 1:2 Wilczyński 80, 1:3 Guilherme 86.
Sędziował: Damian Gawęcki.
Żółte kartki: Buchta, Słaby, Potoma x2, Wolsztyński – Matuszek, Baranowski, Kargul-Grobla.
Czerwona kartka: Potoma (75 San).
Sandecja: Polaćek – Buchta, Rutkowski, Kowalik, Słaby (46 Kwietniewski) – Nawotka, Żołądż (64 Wilczyński), Potoma – Kamiński (64 Talar), Bryła (64 Vaclavik) – Wolsztyński (82 Marcinho).
GKS: Drazik – Baranowski, Lech, Matuszek – Iskra, Fietz, Guilherme (90 Jadach), Ali (70 Kiebzak) – Boruń, Chmarek (70 Kargul-Grobla, 87 Maszkowski) – Bednarski
Mecz rozpoczął się dla Sandecji najgorzej jak mógł. Już po 11 minutach, po błędach w obronie rywale prowadzili już 2:0. Dramat zaczął się w 5 minucie, choć chwilę wcześniej Wolsztyński groźnie strzelał, ale piłka przeleciała nad poprzeczką. Kontra zespołu gości zakończyła się golem. Dobre podanie na pole karne wykorzystał Bednarski. Wydawało się, że to obudzi piłkarzy Sandecji. Niestety to goście narzucili swoje warunki gry i w 11 minucie dokładne podanie wykorzystał Ali. Chwilę później powinno być 3:0 dla GKS, ale na szczęście dla biało czarnych piłka wpadła do siatki, jednak po faulu i sędzia gola nie uznał. Po kwadransie gra się nieco uspokoiła. Zawodnicy Sandecji otrząsnęli się nieco z szoku i zaczęli grać lepiej, niestety niewiele z tego wynikało. Strzały Bryły, Potomy czy Żołądzia bronili zawodnicy GKS. Tuż przed przerwą Sandecję przed utratą gola uratował Polaćek.
Po zmianie stron niemająca nic do stracenia Sandecja zaatakowała. Wprowadzony za Słabego, Kwietniewski próbował zaskoczyć bramkarza rywali, ale ten z trudem wbił piłkę. Po godzinie gry rywale znów zaczęli przeważać a efektem, ale w 80 minucie nieco optymizmu dał Wilczyński zdobywając kontaktowego gola. Sandecja starała się doprowadzić do wyrównania, ale to jastrzębianie zdobyli trzecią bramkę i marzenia o choćby jednym punkcie prysły. Dramat sportowy Sandecji oraz inwestycyjny trwa w najlepsze.