Koncert Anity Lipnickiej w ramach XIX Wiosennego Festiwalu Artystów Piosenki PAMIEAJCIE O OGRODACH.

Wiosna zapukała do Małopolskiego Centrum Kultury SOKÓŁ nieco wcześniej. Przyniosła ze sobą powiew świeżości, zapach kwiatów i piękną muzykę rozpoczynając tym samym, koncertem Anity Lipnickiej, Wiosenny Festiwal Artystów Piosenki PAMIĘTAJCIE O OGRODACH. Anita Lipnicka w swoich tekstach piosenek często nawiązywała do motywu snu oraz posługiwała się jego metaforą. Jej najnowszy autorski projekt zwieńczony nagraniem płyty zatytułowanej „Śnienie”, niemal w całości poświęcony jest emocjom, jakie towarzyszą człowiekowi w jego najpiękniejszych, jak również trudnych momentach życiowych, które artystka ulokowała, jak sama to zresztą podkreśla, pomiędzy snem a jawą. Utwory, które składają się na ten album, są refleksją o przemijaniu.

Artystka, która właśnie z tym programem wystąpiła podczas koncertu rozpoczynającego XIX Wiosenny Festiwal Artystów Piosenki PAMIĘTAJCIE O OGRODACH, podzieliła się z słuchaczami historiami przypisanymi każdemu z utworów, które zdawały się być jej osobistymi wyznaniami, próbą rozrachunku z przeszłością oraz swoistym wyrazem akceptacji i zrozumienia sensu wszystkiego, co przytrafiło się w jej życiu, chociaż sama się do tego nie przyznała. 

„Śnienie” to twórczość dla osób dojrzałych emocjonalnie. Każdy z utworów nakłania do przemyśleń, wzrusza, szokuje oraz nakazuje, aby się zatrzymać i cieszyć chwilą.

Artystka zaśpiewała m. in. „Amsterdam”, będący utworem z nowej płyty, która jest wspomnieniem jej, jak sama to określa, szalonej wyprawy stopem z przyjacielem do Holandii. Zupełnie inną opowieścią jest piosenka „Jak z filmu”, będąca  wspomnieniem przygody miłosnej, romansu, który nie miał szans przetrwać.

Artystka w swoich utworach porusza bardzo osobiste i trudne tematy, o których nie wstydzi się mówić, za co publiczność jeszcze bardziej ją ceni. Bez wątpienia, podczas wczorajszego koncertu, każdy w jej muzyce odnalazł cząstkę siebie.

Na scenie artystce towarzyszył zespół złożony z pianisty, basisty, gitarzysty, perkusisty oraz trębacza i puzonisty. Każdy z muzyków to bez wątpienia wirtuoz swojego instrumentu. Zespół świetnie brzmiał zarówno w połączeniu z ciepłą barwą głosu Anity Lipnickiej, jak i w instrumentalnych częściach utworów.

Aranżacje poszczególnych piosenek w pełni oddają ich klimat, wykorzystując potencjał muzyków i instrumentów. W niektórych utworach słychać było wpływ długoletniej znajomości Anity Lipnickiej z Johnem Porterem, która na pewno zostawiła swój ślad na jej twórczości. Bardzo dobrym pomysłem okazało się włączenie do składu zespołu sekcji instrumentów dętych blaszanych, która nasyciła jego brzmienie. Na uwagę zasługuje też dobór instrumentarium do repertuaru, który zdaje się być bezbłędny. 

Ostatnim, ale bardzo ważnym aspektem widowiska, którym oczarowała sądecką publiczność Anita Lipnicka, była scenografia. Na scenie, przed artystami, pojawiła się dekoracja imitująca chmury, natomiast na plecach sceny widniał księżyc. Wspaniała gra świateł, unoszący się dym oraz zapach w powietrzu sprawiał, że artyści, a wraz z nimi wszyscy obecni na sali, lawirowali pomiędzy snem a jawą.

Zarówno tematyka utworów, osobowość wokalistki, scenografia, brzmienie zespołu i aranżacje, stanowią spójną całość, w której wszystkie elementy do siebie pasowały, a harmonia obecna była nie tylko w muzyce.

Anita Lipnicka to artystka totalna, o czym świadczy jej twórczość oraz umiejętność stworzenia więzi z widzem, która pielęgnowana przez cały koncert, została z nią jeszcze długo.

Tekst: Agata Życzyńska | MCK SOKÓŁ
fot. Kinga Ptak | MCK SOKÓŁ
więcej na stronie MCK SOKÓŁ: klik

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Facebook
Instagram

Poprawa dostępności strony