40 lat na scenie – Zbigniew Kukla

Teatr im. B. Barbackiego przez lata był miejscem szczególnym. Pod jego auspicjami na deskach scenicznych pojawiło się wielu ludzi, dla których Teatr stał się drugim domem. To właśnie tutaj rozwijały się talenty, dzisiaj aktorki i aktorzy znani z zawodowych scen, filmu i TV. To właśnie w rodzinie „Barbackiego” ludzie zakochali się w teatrze i są z nim na dobre i na złe. Jednym z nich jest Zbigniew Kukla.

– Czterdzieści lat to dużo.

– Tak, a gdyby tak się zastanowić i policzyć, to praktycznie połowa życia.

– Dlaczego teatr? Przecież jako młody człowiek ma się inne zainteresowania…

– Jako dziecko tato przyprowadzał mnie na przedstawienia np. „O Smoku”, itp. Wtedy nie było telewizji, więc chodziliśmy do DKK na bajki. Nigdy nie przypuszczałem, że kiedyś sam stanę na tych szacownych deskach.

– A jak to się stało, że znalazłeś się w Teatrze Barbackiego?

– Trochę przez przypadek. Miałem jechać na 600 rocznicę Odsieczy Wiedeńskiej i grając w piłkę złamałem jedną z kości śródstopia. Zaprzestałem treningów piłkarskich. Na ulicy spotkał mnie Pan Worobiow, który miał taki zwyczaj, że na chodnikach wypatrywał ludzi do teatru i zapraszał na próby. Ja już wtedy byłem wysoki i szczupły, co mu pasowało w jego pomysłach scenicznych.

– A pamiętasz swoją pierwszą próbę?

– Oczywiście. Bardzo się bałem, a okazało się, że panowała atmosfera rodzinna. Znakomicie mnie przyjęła Marysia Zając, Irena Nieć, Krystyna Ropek, one były dla mnie praktycznie jak drugie mamy.

– Do jakiej pierwszej sztuki zostałeś zaangażowany?

– To była „Królowa Przedmieścia” i to główna rola. Dzisiaj, razem z Krysią Nieć wspominamy ze śmiechem, że kiedy w przedstawieniu wzięła mnie za rękę to się cały trząsłem. Trema była duża. Ale pamiętam nerwowe chwilę, bowiem zabrakło jednego z aktorów, którego przywieziono przed samym spektaklem. Jednak nie był to koniec różnych zdarzeń. Kiedy wchodziłem na scenę uderzyłem głową o dekorację, spadło lustro i się rozbiło. A mną wszedł Antek Zając i widząc co się stało krzyknął „ ale wiatr, że wszystko rozbija”.

– Wtedy już wiedziałeś, że Teatr to jest twoje miejsce?

– Tak, bo chodziło nie tylko o granie, ale wspaniałą atmosferę w DKK, tych niesamowitych ludzi, ich opowieści. Bardzo dużo zyskałem z tych posiadów. Myślę, że właśnie dzięki temu obecnie udaje mi się świetnie pracować z dziećmi.

– A pamiętasz w ile razy wystąpiłeś?

– Oczywiście bo liczyłem. Tak mi wyszło, że wystąpiłem ponad 600 razy.

– A, z której roli jesteś najbardziej zadowolony?

– Chodziłem na zajęcia do Agaty Konstanty. A warto przypomnieć, że wtedy Teatr Poezji DKK stał na niebotycznie wysokim poziomie o czym świadczą liczne nagrody podczas ogólnopolskich przeglądów. Dla mnie to była rola Zbyszka w Moralności Pani Dulskiej. To wtedy zrozumiałem co to jest i czym jest Teatr.

– Ale Teatr B. Barbackiego to jest coś więcej…

– Oczywiście dlatego nazwaliśmy to „Rodzina teatralna”. Dzisiaj poczułem się po 40 latach wyrzucony z „domu”, to przykre. Środowisko zostało podzielone. A my wracamy do korzeni, do Teatru Dramatycznego, obecnie jesteśmy w MCK Sokół Nowy Sącz. Prawda jest taka, i chciałbym z całą stanowczością powiedzieć, gdyby nie Stowarzyszenie, najpierw Kolejowe Animatorów Kultury, później Stowarzyszenie Animatorów Kultury tego Teatru dzisiaj już by nie było. Przed laty ktoś powiedział i słusznie, że kolej jest od przewożenia ludzi, a nie robienia kultury. Ale warto podkreślić fakt, że całe życie teatralne było związane z kolejarzami. To właśnie w tym teatrze grali robotnicy, maszyniści z PKP czy ZNTK, ale też inteligenci, nauczyciele, lekarze, właściwie obecny był cały przekrój społeczny. Na scenie wszyscy byli równi. Nasz Teatr osiągnął wiele sukcesów w Polsce. Fajną sprawą wtedy była wymiana aktorów z teatrem kolejowym z Krakowa. Graliśmy mnóstwo bajek dla dzieci. Niemal wszystkie soboty i niedziele były zajęte.

– DKK wtedy, to?

– Trzeba przypomnieć, że wówczas, a nawet nie tak dawno, w DKK był nie tylko Teatr, ale również zespół regionalny Sądeczanie, to także zespoły muzyczne i wiele innych. Nie było podziałów. Wszyscy cieszyliśmy z sukcesów i wspólnie przeżywaliśmy porażki. Byliśmy jedną rodziną, na dobre i na złe. To był właśnie ten fenomen DKK później MOK pod kierunkiem Marty Jakubowskiej.

– Co dalej?

– Jesteśmy w MCK Sokół i jest znakomicie, choć to co było w DKK i MOK już się nie stanie. Przygotowujemy sztukę w reżyserii Wojtka Chmury i razem z Mietkiem Filipczykiem pokażemy „Emigrantów” nieco inaczej.

One thought on “40 lat na scenie – Zbigniew Kukla

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Facebook
Instagram

Poprawa dostępności strony